Do domu wróciłam dosyć późno. Nie witając się ani z mamą, ani z kuzynką-potworem poszłam cicho do pokoju gościnnego, w którym musiałam chwilowo mieszkać. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżku. Jakieś pół godziny przeleżałam bezmyślnie gapiąc się w sufit, do czasu, kiedy mój telefon się odezwał.
-Hej, kochanie – powiedziałam, siląc się na wesoły ton.
-O, hej. Już ci lepiej? – spytał Bieber.
-Tak. Dzięki, że się troszczysz.
-Nie ma sprawy, mała. Reżyser kazał ci przekazać, że zdjęcia zostały przełożone na o godzinę później – poinformował mnie Justin.
-Dziękuję za informację.
-Nie ma, za co. No, to do jutra. Paa.
-Cześć. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Kiedy się rozłączyłam wybuchłam śmiechem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tyle frajdy będzie sprawiało mi to udawanie, że wszystko jest w porządku.
Po chwili uśmiechnęłam się ironicznie i wykręciłam numer reżysera. Było już późno, ale miałam nadzieję, że go nie obudzę…
-Tak? – usłyszałam głos w słuchawce.
-Dobry wieczór. Tu Alice. Bardzo przepraszam za dzisiaj… i że zawracam głowę, ale… umknęło mi, o której jutro zaczynają się zdjęcia.
-Urwanie głowy z tobą, mała. Tak, jak dziś. Bez żadnych zmian.
-Okey. Dziękuję uprzejmie. Życzę dobrej nocy.
-Dobrej? Nawet nie mam czasu spać… Ale dziękuję i nawzajem. Do jutra – reżyser skończył rozmowę, a ja uniosłam brwi.
-Co za podły palant – mruknęłam pod nosem.
Wstałam rano, żeby na czas przyjść na plan filmu.
-Hej. Przepraszam za wszystko – przytuliłam się do mamy, wchodząc już przyszykowana do kuchni, żeby coś zjeść.
Rodzicielka po krótkim wahaniu odwzajemniła mój uścisk.
-Zachowałaś się karygodnie, Alice, ale jako dobra matka wybaczam ci – powiedziała.
Miałam wielką ochotę wywrócić oczami i roześmiać się ironicznie, ale powstrzymałam się.
-Wiem. Ogromnie ci dziękuję. Kocham cię – zadeklarowałam.
Po krótkim przemyśleniu doszłam do wniosku, że przesadziłam lekko z tym ‘ogromnie’ i wyszło trochę sztucznie, ale mama nie dawała po sobie poznać, że coś jest nie tak, a więc może nie zabrzmiało tak źle.
Kiedy zaczęłam jeść szybkie śniadanie, do kuchni wparowało Samo Zło.
-Hej, młoda. Przepraszam za moje zachowanie – powiedziałam ‘skruszona’.
-Wybaczam ci – odpowiedziała uniesionym tonem, a ja znowu z trudem powstrzymałam się przed komentarzem.
-Spadam. Hej. Będę późno – musnęłam policzek mamy, pomachałam z uśmiechem kuzynce i wyszłam z domu.
Już wcześniej zamówiłam taksówkę, która czekała na mnie przed moją willą.
Tak. Miałam już wystarczająco dużo lat, żeby mieć prawo jazdy, ale jakoś nie miałam natchnienia, żeby zdawać… Ciągle to przekładałam i jakoś tak wyszło, że do teraz prawka nie mam.
Wsiadłam do samochodu i powiedziałam taksówkarzowi gdzie ma jechać.
Na miejsce dojechałam całe 5 minut przed czasem. Pobijam swoje, własne rekordy.
-Hej. Hej. Dzień dobry – witałam się ze znajomymi z planu, którzy przyjechali jeszcze wcześniej ode mnie.
Nagle dostrzegłam Justina. On też mnie zobaczył, a jego oczy aż zaokrągliły się ze zdziwienia i nie wiem tam, z czego jeszcze.
-Hej, kotku – przywitałam go promiennym uśmiechem i przelotnym pocałunkiem.
Biebera jeszcze bardziej zszokowało to, że się na niego nie drę i, że wszystko jest w porządku…
Uśmiechnęłam się i z trudem powstrzymywałam wybuch śmiechu na widok jego totalnie zszokowanej miny.
-Coś nie tak? – spytałam.
-Nie, nie – zapewnił.
-To dobrze – uśmiechnęłam się do niego i poszłam się przygotować.
-Zaczynamy!!! – wrzasnął reżyser – Justin. Nie stój, jak kołek, tylko chodź tu!
Z mega zadowolonym wyrazem twarzy poszłam na miejsce, a Bieber powlókł się za mną.
Uśmiechnęłam się do niego zwycięsko, a on chyba zaczął podejrzewać, że to wszystko uknułam. Miałam przynajmniej nadzieję, że jest na tyle inteligentny.
-Zadzierasz ze mną, kotku? – spytał mnie na ucho.
-Ty zadzierasz ze mną, ja zadzieram z tobą – mrugnęłam do niego.
-Justin! Nie zagaduj już Alice! Na to czas później. Akcja!!
Drugi dzień na planie był stanowczo lepszy. Tym razem to ja byłam szczególnie chwalona. Tak, jakby trochę odwróciły się role.
-Kończymy zdjęcia! Jutro macie wolne. Pojutrze jedziemy nagrać sceny na Hawajach. Dobrze się spakujcie. Do zobaczenia! – powiedział reżyser.
Wyszliśmy, a Bieber mocno złapał mnie za rękę i uśmiechnął się ‘słodko’.
-Dasz się gdzieś dziś zaprosić, mała? – spytał.
-Umm… Wiesz… Muszę się pakować… Cały tydzień spędzimy razem na Hawajach, Jus – uśmiechnęłam się do niego.
-No niech ci będzie… Skąd wiedziałaś, na którą miałaś przyjść?
-Po prostu jestem na tyle inteligentna, żeby ci nie wierzyć i zadzwoniłam do reżysera, baby – obwieściłam mu.
-A jednak jesteś inteligentna.
-A jednak???
-A jednak – zaśmiał się i wpił w moje usta.
Zaczął mnie namiętnie całować, a ja nie wiedziałam, jak zareagować.
Odepchnęłam go lekko po chwili wahania.
-Chyba jednak nie… Nie jestem inteligentna. Gdybym była, nie mogłabym się w tobie pomimo wszystko zakochać.
Justin uśmiechnął się szeroko i rozpoczął kolejny pocałunek.
-Mnie też to wkurza, że mi się cholernie podobasz – powiedział szeptem i kontynuował pocałunek.
_______________________________________________
Bahaha. Coś słabo mi wyszedł ten rozdział, bo jakoś przez jego większość totalnie nie miałam weny... ;/ Ale piszcie co sądzicie :*
Rozdział z dedykacją dla @Naaatalkaa i @Domciulka <3