-Pobudka, mała – Bieber brutalnie ściągnął ze mnie kołdrę.
-Justin! Oddawaj! – pisnęłam kuląc się na łóżku i przypominając sobie, że nic na sobie nie mam.
-Wstydzisz się mnie? – wyszczerzył się łobuzersko.
-Oddaj kołdrę – syknęłam przykrywając się bluzą Justina, którą znalazłam obok łóżka.
Biebs położył się obok mnie i musnął moje usta.
-Nie oddam, bo musisz wstawać. Idziemy na plan – sunął palcami delikatnie po mojej nodze w górę i w dół.
Zła na cały świat, że muszę wstawać, odepchnęłam jego rękę i poszłam do łazienki.
-Myślałem, że weźmiemy prysznic razem! – krzyknął za mną, kiedy zamknęłam mu drzwi przed nosem.
-Śnij dalej – powiedziałam chłodno, ale nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu.
-Słyszę, że się uśmiechasz! – powiedział Bieber zza drzwi.
Wybuchnęłam śmiechem.
-Taa jaaasne.
-No. Wpuść, bo nie zdążymy! – jęknął Jus.
-Nie, kochanie. Myję się SAMA. Trzeba było wziąć prysznic zanim się obudziłam albo obudzić mnie później. Teraz to mogę tylko powiedzieć, że ogromnie mi przykro.
-Nie musiałoby być – powiedział Bieber.
Westchnęłam głęboko i się zaśmiałam.
-Dobra. Skończyłam – wyszłam spod prysznica i owijając się ręcznikiem wpuściłam Justina do łazienki.
Pierwsze co zrobił Bieber to pociągnięcie za ręcznik, który spadł na ziemię i powiedzenie szybkiego ‘ups’.
-Debil – syknęłam i szybko owinęłam się nim z powrotem.
-Coś widzę, że masz słaby humor – westchnął Biebs przyglądając mi się.
-Po pierwsze: jest rano. Nigdy nie mam humoru rano. Musisz to zapamiętać. Po drugie: czemu do cholery myślisz tylko o jednym?!
Justin podszedł do mnie bliżej i pogładził delikatnie mój policzek.
-Wczoraj, właśnie zrobiłem to pierwszy raz, z dziewczyną, którą kocham. Naprawdę tak bardzo mi się dziwisz? – swoje słowa zakończył czułym pocałunkiem.
Zmieszałam się trochę.
-Po prostu spróbuj zrozumieć – wzruszył ramionami z niepewnym uśmiechem – Przepraszam, jeśli czasem zachowuję się jak napalony idiota.
Czemu moje serce tak szybko biło??
-Nie szkodzi… - powiedziałam opuszczając wzrok i nieświadomie przygryzając wargę.
-Czyli się nie złościsz, tak? – spytał teraz uśmiechając się szerzej.
-Nie…
-To dobrze – delikatnie musnął mój policzek i zdjął z siebie bluzkę.
Wyszłam z łazienki i poszłam przyszykować się na plan.
-Wszyscy już są? – reżyser przyszedł godzinę po ostatniej osobie, która zjawiła się na planie.
-Od ponad godziny – powiedział Bieber z nieentuzjastyczną miną. Nie tylko mu nie uśmiechała się niepunktualność reżysera, ale tylko on był na tyle odważny i pewny siebie, żeby mu o tym powiedzieć.
-Czy coś ci nie pasuje, Bieber?? – reżyser stanął twarzą w twarz z Justinem. Był od niego sporo wyższy i postawniejszy. Praktycznie każdą wolną chwilę poświęcał siłowni, co był dość nietypowym zachowaniem, jak na reżysera, a przynajmniej ja tak uważałam.
-Tak – Justin bezczelnie się uśmiechnął.
-Słuchaj szczylu. Mogę robić CO CHCĘ i KIEDY CHCĘ, bo jesteś tu na mojej łasce, ponieważ w każdej chwili mogę wyrzucić z filmu ciebie i tę twoją ślicznotkę – wysyczał reżyser –To jeszcze raz. Czy coś ci nie pasuje??
-Absolutnie nic – powiedział niezadowolony Justin.
-To dobrze. A teraz ruchy i wszyscy na miejsca! Zaraz zaczynamy.
-Nie wyrabiam – jęknęłam rzucając się na łóżko w naszym klimatyzowanym pokoju – Jest stanowczo ZA ciepło. Powinniśmy poczekać z tymi zdjęciami do filmu. Mam nadzieję, że do wieczora się chociaż trochę ochłodzi…
-To weź powiedz reżyserowi, że powinniśmy poczekać. Posieka cię na kawałki, jak tylko otworzysz usta – powiedział Justin i ściągnął przez głowę wilgotną od potu koszulkę.
-Byliśmy na planie 5 godzin! Ja już nie daje rady… Nie w tym upale… - marudziłam.
-Mamy 3 godz przerwy, mała. Dobrze będzie – Justin nachylił się nade mną i musnął moje usta.
-Co planujesz na te 3 godz? – spytałam uśmiechając się, kiedy poczułam ciężar ciała Justina na swoim i jego usta na mojej szyi.
-Poczekaj. Zobaczysz – uśmiechnął się łobuzersko i wsunął rękę pod pasek mojej spódniczki.
-Ochłodziło się, widzisz? – odezwał się Justin, kiedy wyszliśmy za rękę z hotelu, zmierzając w stronę miejsca, w którym miały odbyć się dalsze zdjęcia do filmu.
-Trochę – przysunęłam się bliżej do Biebera, a on objął mnie jedną ręką w pasie.
-Nienawidzę tego typka.
-Kogo? Reżysera? – spytałam.
-A kogo innego? On się spóźnia nie wiadomo ile, ale jak to my byśmy się spóźnili, to by nam głowy pourywał – mówił zły Justin.
-Życie – westchnęłam.
-Ale nie, żebym na moje życie narzekał – spojrzał mi w oczy z lekkim uśmiechem – Chwilowo bardzo mi się podoba – musnął moje usta.
-Moje też jest całkiem w porządku – zgodziłam się z nim.
Doszliśmy na plan.
-Hej, kotku – na wstępie przywitała nas stylistka Justina.
Nie wiem czemu, ale poczułam się, jakbym dostała w brzuch. Nie chciałam niczego sobie sugerować, ale osoba, którą słyszałam przez telefon miała o jakiś milion tonów inny głos. Ale może przez telefon się zniekształcił…? Na pewno. Wciągnęłam głęboko powietrze, bo poczułam, że zakręciło mi się w głowie. Nie mogłam przecież być tak cholernie, bezpodstawnie zazdrosna… Przecież nie oszukałby mnie… STOP! Alice, koniec myślenia.
-Coś nie tak? – spytał mnie zaniepokojony Bieber.
-Wszystko ok – uśmiechnęłam się do niego sztucznie – Ale usiadłabym.
Znalazłam niewielką ławkę w cieniu ogromnego drzewa. Siedziałam tam i próbowałam uspokoić nerwowe bicie mojego serca.
A jak to uknuł? Przecież tak przestraszył się, kiedy zabrałam mu telefon… A może… CICHO!
Zaśmiałam się pod nosem. Nie ma to jak kłócić się sama ze sobą w myślach.
Ale jeśli po prostu mnie wykorzystał i…
-Mała, co jest? – Justin przysiadł się do mnie i przykrył moją dłoń swoją. Splótł swoje palce z moimi.
-Nic – pokręciłam przecząco głową.
Widziałam w jego oczach niepokój i próbowałam z nich odczytać czym jest spowodowany.
Świrujesz – powiedziałam do siebie w myślach.
-To ten upał – wytłumaczyłam się Justinowi i chciałam w to wierzyć. Tak. Byłam pewna, że to upał.
-Okey… Ale już dobrze? – dopytywał się troskliwie.
Nie.
-Jasne – uśmiechnęłam się do niego.
____________________________________
Długo nie pisałam... Co sądzicie o tym rozdziale ? <3