Nie miałam najmniejszej ochoty, pojawiać się na planie. Nie miałam najmniejszej ochoty, czekać parę godzin na reżysera, niezwykle zajętego wszystkim, tylko nie naszym filmem. A przede wszystkim, nie miałam najmniejszej ochoty, widzieć się z Justinem. Bardzo długo nad tym wszystkim myślałam, ale w końcu zwlokłam się z łóżka. Nie, żeby to był mój wybór…
-Wstawaj, Alice!! Ruszaj tę chudą dupę z wyra, bo jak nie, to zrobię ci krzywdę!! Chcesz, żeby Justin pomyślał, że cię zranił?!?! – moja nowo poznana znajoma i zarazem nowa stylistka stała nade mną z zaciętą miną.
-Ale zranił.. – jęknęłam i zakryłam się cała kołdrą.
-Ooo, nie! NIE ZRANIŁ! – Nathalie zerwała ze mnie kołdrę i świdrowała mnie wściekłym spojrzeniem – Serio chcesz, żeby ten dupek miał satysfakcję z tego, że zniszczył szansę na sukces młodej, pięknej aktorce?? Słuchaj, Alice, jak teraz zrezygnujesz, wcale nie dostaniesz łatwo kolejnej roli. Takie są prawa Hollywood, przykro mi.
-Ale wyglądam jak zombie – powiedziałam żałosnym głosem.
Nathalie spojrzała na mnie krótko i na chwilę zniknęła z mojego pola widzenia. Zadowolona zamknęłam oczy i próbowałam znów odpłynąć do krainy snów. Trwało to do czasu, kiedy poczułam chlust lodowatej wody na mojej twarzy.
-Ej!!! – pisnęłam i zerwałam się z równie mokrego co ja, łóżka.
-Możesz sobie rozczulać się nad sobą ile tylko chcesz… Możesz twierdzić co tylko chcesz, ale mówić, że to, że teraz wyglądasz jak zombie stanowi problem?!?! Jestem twoją stylistką, czy nie?!?! Zajmę się tym! Będziesz wyglądać lepiej niż kiedykolwiek!! Tylko racz wziąć prysznic, a ja się wszystkim zajmę!!!
Spojrzałam zszokowana na rozzłoszczoną Nathalie i nie powstrzymałam wybuchu śmiechu.
-Śmiej się, śmiej. Obrażaj mnie. Zmarnuj sobie życie – odwróciła się ode mnie obrażona i zaczęła iść w kierunku drzwi.
-Nie, nie! Poczekaj! – pobiegłam za nią rozbawiona, złapałam i przytuliłam tak, że zanim zdołała się wyrwać była niemal tak mokra jak ja.
-Zabiję cię – powiedziała mierząc mnie zabójczym spojrzeniem.
-Ja też cię kocham – roześmiałam się – To, o której idziemy na plan?
Nathalie naprawdę była najlepszą stylistką z jaką miałam do czynienia. Miała dobrą wyobraźnie, a jej propozycje strojów były cudowne. W końcu, z jej pomocą wzięłam się w garść. Nawet nie wyobrażała sobie jaki miałam już u niej dług wdzięczności.
-Justin, Justin, Justin – powiedziała cicho i szturchnęła mnie mocno w bok, kiedy zbliżaliśmy się do miejsca nagrywania kolejnej sceny i na horyzoncie pojawił się Bieber – Udawaj szczęśliwą.
Roześmiałam się szczerze.
-Nie muszę udawać – spojrzałam na nią z uśmiechem – Naprawdę dobrze się bawię. Dziękuję.
Odwzajemniła uśmiech.
Przeszłyśmy obok Justina, nie poświęcając mu najdrobniejszej uwagi.
Czułam na sobie jego wzrok, do samego pojawienia się reżysera, pół godziny później.
Pierwsza nagrywana tego dnia scena, była całkowicie poświęcona mnie i Justinowi. Miałam ochotę krzyczeć, ale tylko uprzejmie się uśmiechałam.
-Akcja! – zawołał jakiś głos, ale ja już widziałam tylko Biebera, mierzącego mnie innym spojrzeniem, niż kiedykolwiek. Wzdrygnęłam się.
-Zimno ci? – Justin, wczuwając się w rolę Chrisa, zdziwiony zmrużył oczy, po czym ujął delikatnie moją dłoń.
Znowu przeszedł mnie dreszcz.
-Zimno? – ja-Jasmine zaśmiałam się z lekka nerwowo – Jest chyba z jakieś 100 stopni… - chwilę nad czymś myślałam i wzruszyłam ramionami – Po prostu dziwnie się czuję..
Chłopak, w przeciągu sekundy znalazł się obok mnie. Objął mnie czule i musnął moje usta.
Znów mimowolnie zadrżałam.
Bieber spojrzał mi w oczy, a w jego spojrzeniu dostrzegłam, że zdawał sobie całkowicie sprawę z tego, że wcale nie wczuwam się w rolę. Drżę, bo naprawdę dziwnie się przy nim czuję.
Następnie nastąpił moment, w którym miałam zemdleć.
Wszystko byłoby ok. Gdyby tylko Justin, mnie złapał.
Przewróciłam się, z dużą siłą uderzając tyłem głowy, o coś twardego. Ostatnie rzeczy, jakie do mnie dochodziły, to krzyki Nathalie. Nie mogłabym ich nie rozpoznać, nawet na wpół przytomna.
-Miałeś ją złapać idioto!! – wrzasnęła.
-Sory, zapomniałem. Al, nic ci nie jest?
-Czytałam RAZ ten zasrany scenariusz, a pamiętam!!! – wrzeszczała – Alice, Alice… Nie wolno ci mdleć!!! Ty pieprzony skur… - w tym momencie przestało docierać do mnie cokolwiek.