-Dobra.
Koniec na dzisiaj! Spisaliście się świetnie! – krzyknął reżyser i wszyscy
zaczęli się zbierać.
Justin
jeszcze przed chwilą był obok mnie, ale teraz nie mogłam go nigdzie znaleźć.
Wszyscy się
rozeszli, a go nadal nie było.
Zdenerwowałam
się i poszłam w stronę hotelu, pewna, że już dawno tam jest, a ja niepotrzebnie
stałam dodatkowe 15 minut w upale, który na szczęście stawał się już coraz
mniejszy.
Kiedy byłam
w połowie drogi, poczułam, że ktoś przytula mnie od tyłu.
Nie
musiałam się odwracać, żeby wiedzieć kto to.
-Gdzie
byłeś? – spytałam chłodno.
-Reżyser
miał do mnie jedną sprawę… Złościsz się?
-Nie. Tak.
Oj, sama nie wiem, ale mogłeś mi powiedzieć. Nie czekałabym jak idiotka na
ciebie przez dobre paręnaście minut zastanawiając się gdzie cię wcięło.
Justin nie
odpowiedział tylko musnął moje usta i przyciągnął do siebie najbliżej jak się
dało. Odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
-No nie
złość się kochanie – powiedział z uroczym łobuzerskim uśmiechem i wpił się w
moje usta
Odepchnęłam
go po dłuższej chwili rozkoszowania się jego ustami. Ruszyłam do przodu, ale on
prawie natychmiast mnie dogonił i zrównał swoje kroki z moimi. Złapał moją
dłoń.
-Nareszcie
robi się chłodniej – zauważył inteligentnie.
-Wow, nie
zauważyłam – odpowiedziałam sarkastycznie.
-I będziesz
teraz na mnie obrażona, że musiałaś na mnie chwilę czekać? – objął mnie w
biodrach.
Odepchnęłam
jego ręce, a on nic sobie z tego nie robiąc przytulił mnie do siebie i musnął
moją szyję.
-Justin –
syknęłam próbując się mu wyrwać.
Znowu mnie
pocałował.
-Kochanie
przepraszam, wybaczysz mi to, że musiałaś na mnie czekać? – zapytał z uśmiechem
patrząc mi w oczy.
Westchnęłam,
a on uśmiechnął się szerzej.
Znowu złapał
delikatnie moją dłoń i poszliśmy dalej w stronę hotelu.
-Idziemy
dziś na imprezę? – zapytał spoglądając na mnie pytająco.
-Gdzie?
-Tu
niedaleko jest dobry lokal, a jutro dzień wolnego…
-Nie jestem
przekonana…
-Bo? –
zapytał.
-Dobra
idźmy – powiedziała zrezygnowana, a Justin uśmiechnął się szeroko
-Będzie
fajnie – obiecał muskając mój policzek.
Wzruszyłam
ramionami.
Kiedy tylko
dotarliśmy do hotelu, ja zaczęłam szykować się do imprezy, a Justin walnął się
na kanapę i oglądał telewizję.
Zdecydowanie
się co mam ubrać, oraz dobranie odpowiedniego makijażu, zawsze zajmowało mi o
wiele za dużo czasu. Gdy wyszłam z łazienki, Bieber zmierzył mnie spojrzeniem
od góry do dołu.
-Aż tyle na TO potrzebowałaś? – zapytał marszcząc brwi.
Poczułam
się, jakbym dostała solidny cios w brzuch, a on nie poświęcając mi więcej
uwagi, podniósł się z miejsca i udał się w stronę łazienki.
Miałam na
sobie dość odważną czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Włosy opadały mi
swobodnie na ramiona, usta potraktowałam delikatnie błyszczykiem, a oczy
czarnym tuszem.
Usiadłam na
kanapie i przygryzłam wargę, żeby zdusić w sobie wszystkie nieprzyjemne emocje,
które spowodowały we mnie słowa Justina.
Po pół
godziny Bieber też był gotowy. Założył szare spodnie i czarną koszulę w kratę,
do tego na kilometr można było wyczuć jego perfumy, które przyciągały do niego
99% populacji dziewczyn na świecie.
-Idziemy? –
zapytał patrząc na mnie dziwnie.
Skinęłam
głową i biorąc ze sobą torebkę wyszłam z apartamentu, Justin zaraz za mną.
Nie zamawialiśmy
taksówki, ponieważ na miejsce mięliśmy naprawdę blisko. Przez całą drogę Jus
się do mnie nie odezwał, ani nawet nie dotknął.
-Justin, co
jest?? – zapytała zirytowana, przytrzymując go za ramię przed wejściem do
budynku.
Odwrócił
się do mnie, a ja nie potrafiłam niczego wyczytać z jego spojrzenia.
-A co ma
być? – zapytał chłodno.
-No właśnie
się ciebie pytam! – podniosłam głos.
Skrzywił
się.
-Spokojnie,
ok? – poprosił, uśmiechając się kpiąco – Zdenerwował mnie po prostu fakt, że
założyłaś sukienkę, która nie zakrywa ci nawet połowy tyłka i każdy może zrobić
tak – wsunął mi rękę pod spódniczkę, a ja pisnęłam i odepchnęłam go mocno.
Zaśmiał się dziwnie. – Będę musiał cię pilnować – westchnął.
Zażenowana,
zirytowana i zdziwiona poszłam za nim, kiedy wszedł do środka lokalu. Nie
mięliśmy kłopotu z wejściem. Ochroniarz pilnujący drzwi wejściowych, od razu nas wpuścił,
kiedy zobaczył Justina Biebera, we własnej osobie.
Kiedy tylko weszliśmy do środka, uderzyła mnie głośna muzyka, kolorowe światła, rozświetlające co chwilę
ciemność i mnóstwo ludzi. Poczułam rękę Justina, która złapała moją. Nie było w tym nic przyjemnego. Był to
mocny, stanowczy uścisk, który miał zapewne służyć tylko temu, żeby mnie tu nie
zgubił. Podeszliśmy do stołu, przy którym znajdowały się drinki. Justin od razu
wziął jeden kieliszek dla siebie, a drugi podał mi. Nie poświęciłam mu
spojrzenia. Kiedy zawartość drinków znikła, Jus, niczym szmacianą lalkę
pociągnął mnie na parkiet.
Kiedy dalej
nie patrzyłam mu w twarz, złapał za moją brodę i stanowczo uniósł ją do góry,
zmuszając mnie do kontaktu wzrokowego.
Jego oczy
były chłodne, a usta ułożone w dziwnym grymasie.
Nie podobał
mi się taki ani trochę. Spróbowałam mu się wyrwać, ale mi nie pozwolił. Objął
mnie w pasie, po czym zaczął poruszać nami w rytm muzyki. Kiedy poczułam jego
ręce na swoich pośladkach, ani trochę mi się to nie spodobało, a on tylko
uśmiechał się bezczelnie, a jego oczy mówiły wyzywająco ‘No i co teraz zrobisz?’.
Moje serce
dziwnie przyśpieszyło. Bałam się go takiego. Silnego, o wiele większego ode mnie,
nieprzewidywalnego. Czyżby ‘zaliczył mnie’ i przestał udawać idealnego chłopca?
Przecież to nie był ten Justin! Nie rozumiałam jego zmiany zachowania, która
nastąpiła dokładnie z godziny na godziny. Jak gdyby podczas mojego pobytu w
łazience podmienili go kosmici.
Poczułam
jego oddech na swojej szyi.
-Wiesz, że
nie dam cię dotknąć nikomu innemu? – zapytał muskając moją szyję.
-Zdążyłam
zauważyć – odpowiedziałam cierpko.
Uśmiechnął
się do mnie zdawkowo i zostawił samą na parkiecie.
Zdezorientowana
podeszłam do stolika i sięgnęłam po kolejnego drinka, szukając Justina wzrokiem
wśród tłumu. Nie miałam z tym najmniejszego problemu. Znalazłabym go nawet po
ciemku pośród miliona osób ubranych tak samo jak on. Kleił się do jakiejś tlenionej
blondyny i sposób w jaki tańczyli, jak najbardziej mi się nie podobał.
-Hej,
zatańczysz? – obok mnie pojawił się wysoki szatyn uśmiechając się uroczo i wyciągając
dłoń w moim kierunku.
Odwzajemniłam
uśmiech. Kiedy tylko złapałam dłoń chłopaka, poczułam, że ktoś z całej siły go
ode mnie odpycha.
-Nie tym
razem – Justin uśmiechnął się wrednie do kolesia i objął mnie zaborczym gestem.
Chłopak
spojrzał na niego zażenowany i widocznie nie będąc w nastroju do wdawania
się w bójki, odszedł w przeciwnym od nas kierunku.
-Co ty…?! –
krzyknęłam zirytowana.
Bieber
uśmiechnął się szeroko i muskając moje usta, wrócił do blondynki, której fakt, że przed chwilą całował się ze mną, najwyraźniej nie przeszkadzał.
Otworzyłam
usta z totalnego zażenowania i zszokowania.
Sięgnęłam
po kolejnego drinka, a Justin w tym momencie znalazł sobie kolejną partnerkę.
Tym razem była nią wysoka brunetka z sylikonowym biustem. Skrzywiłam się. Miałam
nadzieję, że jeśli one są w jego guście, to ja nie jestem.
-Ej, mała,
co tak sama tu stoisz? Jestem Kev – podszedł do mnie kolejny chłopak. Miał
niebieskie, hipnotyzujące spojrzenie i jasne włosy.
Spojrzałam
w kierunku Jusa, a on posłał mi ostrzegawcze spojrzenie.
-Alice. Stoję tu sama, ponieważ
mój chłopak – wskazałam w kierunku Biebera – mizia się z każdą sztuczną laską
po kolei, a nikomu zainteresowanemu mną, nie pozwala podejść do mnie nawet na
metr, a więc jeśli nie chcesz mieć z nim bliższej styczności, to radzę ci się
oddalić – mówiłam zażenowana.
-Nawet na
metr? Mam wrażenie, że stoję trochę bliżej – uśmiechnął się.
-Mówię
serio – powiedziałam niemal błagalnie. Nienawidziłam oglądać bójek, a byłam
przekonana o tym, że Justin przed niczym się dziś nie zawaha.
Chłopak
spojrzał w kierunku, od którego ja nie odrywałam wzroku.
-Który? –
spytał.
-Szare
rurki z niskim stanem, biała bluzka i czarna koszula w kratę, tańczy z
sylikonową brunetką.
Blondyn
szukał przez dłuższą chwilę Justina w tłumie tańczących ludzi, a później
spojrzał na mnie.
-Ej, co to
za mina? – roześmiał się widząc mój wyraz twarzy.
-Won od
niej – obok nas nagle zjawił się Bieber.
-Bo co? –
zapytał chłopak.
-Serio
chcesz wiedzieć? – spytał Justin wyzywająco.
-Justin,
proszę – jęknęłam.
-Zamknij
się – syknął do mnie.
-Pozwolisz
mu się tak traktować? – zapytał Kevin.
-Nie twoja,
cholerna sprawa – Bieber popchnął go, na co drugi odpowiedział mu tym samym.
-Masz
szczęście, że nie chcę wylecieć z tej imprezy, bo już dawno nie miałbyś zębów –
powiedział blondyn – Mała, radzę ci jak najszybciej skończyć z tym chorym
typem.
Zanim
Justin zdążył zareagować chłopaka już nie było.
Bieber nie
poświęcając mi więcej uwagi zniknął w tłumie z kolejną chętną. Kiedy zobaczyłam,
że obejmując ją w pasie, po paru minutach, zmierza do pomieszczenia, które
przed chwilą opuściła obściskująca się para zrobiło mi się słabo. Nie czekając
ani chwili wypadłam z lokalu i jak najszybciej udałam się w kierunku hotelu.
Usta zakrywałam dłonią, a oczami mrugałam jak najszybciej, byle tylko się nie
rozpłakać. Wszystko we mnie krzyczało, a ja starałam się zachować z zewnątrz obojętność.
Musiałam to zrobić, bo pozostawało przede mną zadanie odebrania klucza z
recepcji, który zostawiliśmy tam przed wyjściem.
-Dobry
wieczór – powiedziałam, starając się, żeby mój głos nie łamał się od powstrzymywanych
łez – Pokój 78.
Kiedy
recepcjonistka zobaczyła, że moja dolna warga drży od powstrzymywania płaczu,
nic nie mówiąc podała mi klucz. Może mnie zapamiętała i nie potrzebowała
dowodów, że ja to ja.
Pobiegłam
do mojego i Justina pokoju, zamykając za sobą drzwi, rzuciłam się na łóżku.
Przygryzałam swoją wargę jak najmocniej, aby powstrzymać łzy. Przestałam to
robić dopiero gdy poczułam krew. Wtedy łzy zaczęły spływać z moich oczu. Skuliłam
się na łóżku i zaczęłam wyzywać się od idiotek. Jak do cholery mogłam mu
zaufać?!
____________
Tak się zastanawiam, czy jeszcze pamiętacie o tym opowiadaniu ? XD Nie dodawałam niczego 9 miesięcy O.o Ale myślę, że chętnie to nadrobię, jeśli będziecie nadal to opowiadanie czytać.. ;)
Wkońcu już myślałam, że nie napiszesz, dodawaj szybko następny bo nie mogę się doczekać. Uwielbiam tego bloga, a akcja robi się coraz ciekawsza. Co ile teraz bd dodawać?
OdpowiedzUsuńNie wiem co ile, ale nowy rozdział dodam może nawet jutro :)
UsuńJEJUUUUUUU DODAJ NN <33333333333333
OdpowiedzUsuńnaprawde prosze proszeeeeeeeeeeee dodaj nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńtak nadrabiaj rozdziały ;p bardzo fajne opowiadanie - Natalie ;p
OdpowiedzUsuńJeeeeejj! Wreszcie dodałaś:D KOCHAM CIEEEE<3 Rozdział cudowny ;D Takiego obrotu spraw to ja się nie spodziewałam xD Chcę już szybko kolejny rozdział tak mnie to wciągnęło- CuodwneexD Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńAle on zly...
OdpowiedzUsuńWr...
Jak mogl potraktowac tam ta mala, slodka Alice... :'c Dalabym mu w pysk... Na jej miejscu oczywiscie. :)
Jeej! Tak sie ciesze, ze didalas NN! Nawet nie wiesz, jak sie ucieszylam, kiedy zobacylam ze uaktywnilas bloga! (Jestem niestety zawiedziona, ze koncysz z DYLM)
I ciagle sie teraz zastanawiam, jak zareaguje Alice... znacy wybaczy mu, czy sie wkurzy... To jest pytnie... Ah...
Powiadamialabys mjie o NN na moim blogu ?
kiiwii-story-bieber.blogspot.com
:D Dziekuje!
X.O.X.O.
PS Your forever.