sobota, 20 października 2012

Rozdział 11

  Ze snu wybudził mnie stanowczy ruch klamki i coraz bardziej nasilające się pukanie do drzwi. Zwlokłam się z łóżka i otworzyłam. W wejściu zobaczyłam nikogo innego, jak samego Biebera, we własnej osobie. Miałam ochotę z całej siły przytrzasnąć go tymi drzwiami, ale tylko spojrzałam na niego nienawistnie i udałam się z powrotem w kierunku łóżka. Przytrzymał mnie mocno za nadgarstek.
-PUŚĆ – syknęłam, nie odwracając się w jego kierunku.
-Bo co? – zapytał drwiąco.
Chyba nawet nie był tak bardzo pijany jak myślałam, że będzie… Może nie zdążył wypić za dużo pomiędzy spaniem z tanimi plastikami. Mocno zagryzłam wargę, powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu.
-Puść – spojrzałam mu w oczy, błagając w myślach, żebym mogła zabijać wzrokiem.
-Dlaczego poszłaś nic mi nie mówiąc? – zapytał ostro, nadal nie osłabiając uścisku.
-Serio chcesz wiedzieć? – uśmiechnęłam się dobitnie.
-Zamieniam się w słuch – powiedział chłodno.
On serio był taki głupi, czy tylko udawał?
-Widziałem jak prowadziłeś dziewczynę do pokoju, totalnie do niej przyklejony – wycedziłam.
Uśmiechnął się ironicznie.
-No i? – spytał nie przestając się uśmiechać tak, że aż przeszedł mnie dreszcz. Zauważył moją reakcję, bo jego uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej.
-Przespałeś się z nią – powiedziałam cicho, z coraz większym trudem powstrzymując łzy.
-Niby skąd wiesz? Widziałaś? – zapytał kpiąco, a z ust nadal nie znikał mu drwiący uśmiech.
-Nie muszę cię na niczym przyłapywać, żeby wiedzieć co się robi na imprezach za zamkniętymi drzwiami!! – wrzasnęłam.
-Spokojnie Allie, bo obudzisz cały hotel – przyłożył mi palec do ust. Kiedy go ugryzłam krzyknął, a ja z całej siły mu się wyrwałam.
-Jesteś potworem – powiedziałam przez łzy.
Kiedy tylko zauważył, że zmierzam do łazienki, rzucił się za mną, ale dzięki Bogu, byłam szybsza. Zamknęłam drzwi na klucz.
-Ugryzłaś mnie suko! – wrzasnął uderzając w drzwi łazienki.
-Odpierdol się męska dziwko! – wrzasnęłam jeszcze głośniej od niego.
Na chwilę zaprzestał robienia hałasu.
-I tak kiedyś wyjdziesz – powiedział kpiąco.
-Nie, jeśli ty tu będziesz – odpowiedziałam.
Zaśmiał się.
-I będziesz tam spała? Ok, nie ma sprawy - mówił dalej drwiącym tonem.
-Chcę osobny pokój – wycedziłam.
-Chcieć można – powiedział.
Słyszałam, że nadal stoi przy drzwiach, dlatego jak najciszej przekręciłam klucz w zamku, po czym z całej siły, z impetem otworzyłam drzwi. Trafiłam. Dostał i to mocno. Rzuciłam się do drzwi wyjściowych, ale on, pomimo, że poturbowany, był szybszy.
Krzyknęłam, kiedy mocno mnie złapał. W oczach miał chęć mordu, a z jego nosa lekko sączyła się krew.
-Przyniosę ci chusteczkę i zrobię zimny okład – powiedziałam.
Moja wypowiedź tak go zaskoczyła, że nawet mnie nie zatrzymał. Usiadł na łóżku, a ja podałam mu całe opakowanie chusteczek, a on przyłożył jedną do krwawiącego nosa. Zaraz zniknęłam w kuchni, wyjęłam z zamrażarki jakieś zamrożone coś (nie mam pojęcia co) i owijając to w ścierkę, przyniosłam Bieberowi. Nienawidziłam widoku krwi.
Przykucnęłam obok niego, na ziemi.
-Boli? – zapytałam niepewnie.
Justin najpierw spojrzał na mnie marszcząc brwi, a potem parsknął szczerym śmiechem.
-Najpierw uderzasz we mnie drzwiami, a potem pytasz zatroskana, czy boli? – pokręcił głową z niedowierzaniem – No chyba, że chcesz usłyszeć odpowiedź ‘tak’, wtedy to wszystko wyjaśnia.
Teraz to ja się roześmiałam. Miałam wrażenie, że emocje z całego dnia spłynęły po nas w jednym momencie.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, a Justin kurował nos. Kiedy zatamował krew, spojrzał na mnie dziwnie, zsunął się z łóżka i przewracając mnie do pozycji leżącej wpił się w moje usta. Fala przyjemności uderzyła we mnie z taką siłą, że nie zdążyłam logicznie zareagować. Pozwoliłam mu się całować, a nawet co jakiś czas odwzajemniałam pocałunki. Poczułam, że dłoń Biebera, która dotychczas znajdowała się na moim policzku, zaczęła zsuwać się coraz niżej wzdłuż mojego ciała, aż poczułam ją na swoim udzie, wsuwającą się pod moją sukienkę.
Wybudziłam się z transu i spróbowałam go z siebie zepchnąć.
Pokręcił przecząco głową zwilżając swoje usta językiem.
-Justin, stop! Dość! – krzyknęłam, kiedy jego ręka zaczęła zręcznie zsuwać ze mnie bieliznę.
-Nieee – powiedział – Chyba należy mi się coś za ten numer z drzwiami, nie sądzisz, mała?
-Złaź ze mnie! Skąd wiesz, że nie zaraziłeś się jakimś świństwem od tej laski z imprezy?! O ile była tylko jedna! – krzyknęłam przerażona.
Zaśmiał się okropnie.
A może jednak był bardzo pijany. Tym bardziej się go bałam.
Zaczęłam płakać. Nie chciałam okazywać mu swoich słabości, ale w tym momencie nie potrafiłam inaczej. Płakałam jak małe dziecko, a łzy spływały po moich policzkach strumieniami.
Justin przyglądał mi się przez dłuższą chwilę.
-Przepraszam – powiedział wstając.
Nie było stać go na więcej, ale tyle mi wystarczyło. Podniosłam się szybko z podłogi i drżąc na całym ciele poszłam w miejsce możliwie najbardziej oddalonego od niego. Skuliłam się pod ścianą i nie przestawałam płakać.
Bieber usiadł w naszej mini kuchni. Oparł łokieć na stole i wsparł głowę na ręce.
-Alice, nie płacz już. Ja… przepraszam… naprawdę… - mówił cicho, a ja serio starałam się powstrzymać płacz, co wcale nie było takie łatwe.
Zrezygnowany Justin udał się do łazienki. Po parunastu minutach wyszedł z niej w bokserkach i przydużej bluzce, po czym położył się do łóżka.
W tym czasie ja również zdążyłam się pozbierać. Poszłam zmyć z siebie pozostałości makijażu oraz wziąć prysznic, usilnie wierząc w to, że dam radę spłukać z siebie ten okropny dzień i dotyk Justina.
Kiedy wyszłam z łazienki, Bieber nie spał, chociaż miałam wielką nadzieję, że będzie. Światła były pogaszone, ale ja i tak widziałam jak świdruje mnie spojrzeniem swoich brązowych oczu. Stałam tak przy wyjściu z łazienki i nie wiedziałam co robić. Jedyne czego byłam pewna, to tego, że nie położę się obok niego w łóżku.
Justin chyba zrozumiał, bo po kilku minutach westchnął i biorąc ze sobą jedną poduszkę udał się w stronę kanapy. Kiedy się mijaliśmy, musnął delikatnie moją dłoń. Byłam na siebie cholernie zła, że nadal czułam przyjemne mrowienie, przy najlżejszym dotyku z jego strony. Położyłam się do łóżka, ale i tak nie mogłam zasnąć, podejrzewałam, że podobnie jak i Justin. Co chwilę słyszałam jak przekręca się z boku na bok, na niewygodnej kanapie.
Miałam dużo czasu na myślenie...
Myślałam o mamie, która pewnie teraz leży w swoim idealnym pokoju, w wielkim, wygodnym, drogim łóżku, kupionym za moje pieniądze i jedyne jej myśli, które zahaczają o mnie to te pod tytułem: 'tylko, żeby nie wróciła z brzuchem' i 'z tego filmu, w którym gra Allie przyjdzie dużo kasy'. Myślałam o Justinie, o tym co się z nim stało, obawiałam się następnego dnia. Myślałam również o tym ile wypiłam... 4 drinki? Musiały nie być zbyt mocne, bo ani trochę nie czułam się pijana, może poza lekkimi zawrotami głowy jeszcze na imprezie. Zawsze miałam mocną głowę do alkoholu. Nie wiem czy to dobrze, bo podobnie było z lekami. Nic nie chciało na mnie działać.
Myślałam o tym ile on wypił. Sądzę, że nie były to jakieś niemożliwe ilości, ale dużo na pewno...
Mimowolnie zadrżałam i skuliłam się na łóżku. Marzyłam o tym, żeby dzisiejszy dzień był tylko okropnym koszmarem. Najgorszym jaki kiedykolwiek miałam. Chciałam, żeby Justin był idealnym chłopakiem, przy którym miałam pewność, że nikt mnie nie skrzywdzi. A już w szczególności nie on…
Po kilku godzinach męczarni, wreszcie udało mi się zasnąć.
Śnił mi się Justin. Przytulaliśmy się całowaliśmy, aż w pewnym momencie zaczął się przeistaczać. Rósł i przybierał kształty potwora. Uśmiechnął się kpiąco, a ja zaczęłam uciekać, ale on był szybszy. Rzucił się na mnie, a ja obudziłam się z krzykiem.
Ciężko oddychałam, a serce biło mi tak szybko, że bałam się, że wyrwie mi się z piersi.
Dopiero teraz zauważyłam, że przy łóżku kuca Justin, przyglądając mi się zaniepokojony.
-Już dobrze? – zapytał zaspanym głosem – To tylko sen – powiedział dotykając delikatnie mojej dłoni i gładząc ją kciukiem. Przez chwilę pozwoliłam na ten gest po czym przypomniałam sobie wszystko co działo się zanim zasnęłam i wyrywając mu się, schowałam rękę pod kołdrą.
Westchnął, podniósł się z miejsca i wrócił na kanapę.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 5:00.
Byłam pewna, że już nie zasnę.
-Alice? – usłyszałam głos Justina.
Nie odpowiedziałam, a on już więcej się nie odzywał.


___________________
Beznadzieja... Coś nie idzie mi pisanie ostatnio... ;/ Pisałam to ogólnie jak byłam chora, a więc wybaczcie... XD

11 komentarzy:

  1. ja bym chciala zeby ona mu nie wybaczyla

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam sie z komentarzem wyzej, jb to swinia, nie powinna mu wybaczyc, nie jest tego warta

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebista notka;D Niech ona mu na złość zrobi czy coś i niech dostanie inny pokój i fajnie jak by na razie mu nie wybaczyła przez kilka rozdziałów czy coś;D zarąbisty rozdział:D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie z osoba wyżej, pokochałam tego bloga, wzbudza we mnie takie emocje, ze sie popłakałam na tym rozdziale, fajnie było jak by jemu było ciagle przykro, a ona miała by osobny pokój :)
    Pisz szybko nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgodze sie, ze ten rozdzial wyszedl dosc kiepsko... Polecam puszczenie go w niepamiec, czyli zebys w nastepnym rozdziale wyjasnila, ze wszystko z tego rozdzialu, to byl tylko sen...
    Szczerze, to nie lubke krytykowac, ale to hyl jedyny rozdzial, ktory mi sie u ciebie nie slodobal. Mam nadzieje, ze ostatni. :D
    Co jeszcze... Niech mu wybaczy... I bedzie taki Happy End.. Albo cos. xD
    Co jeszcze... ? Chyba nic.

    X.O.X.O.

    PS Your forever.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sorry, ale nie zgodzę sie z osoba wyżej ponieważ w tym rozdziale jest cos takiego innego fajnego, dobrze by było jakby to było ze on cos brał i przez to był taki agresywny, a ona nie będzie mu chciała wybaczyć, weźmie osobny pokój itp, ale oni bedą musieli dalej udawać ze są razem, a pózniej juz przestaną udawać ...
    Czekam na nowy, proszę dodaj szybko ok ? :) ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. OMB, dzisiaj znalazłam twój blog i postanowiłam od razu go przeczytać. Szczerze ? Strasznie mnie wciągnął. Wpierw przeczytałam kawałek tego rozdziału i moją pierwszą myślą było "muszę zacząć od początku". Po przeczytaniu prologu zaczęłam czytać po kolei każdy rozdział. Chciałam sobie połowę zostawić na jutro, ale tak mnie wciągnął, że nie mogłam przestać. Opowiadanie jest boskie. Strasznie mi się podoba. Po pierwsze - ORYGINALNE. Piszesz cudownie, serio.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życzę DUŻO weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham tego bloga, tak jak osoba wyżej, weszłam tutaj wczoraj i patrzę o jakieś opowiadania o Justinie ♥, przeczytałam 11 rozdział i też moją pierwszą myślą było "muszę przeczytać od początku" ♥
    Pisz dalej, mam nadzieję, że nowy rozdział już jutro ! ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja droga, nie wiem, jak Ty to robisz, że to tak Ci dobrze idzie, kurczę, co ja piszę, świetnie Ci idzie pisanie opowiadań. Czytam wszystkie Twoje blogi i nie mogę wyjść z podziwu, że masz taki talent! Nie zgodzę się, że Ci nie wyszedł ten rozdział, jak pisała osoba wyżej, albo jak Ty o tym myślisz. Właśnie fajnie z tym Justinem wyszło. Prawie wszystkie inne opowiadania o Justinie są takie sweet i romantyczne, że on ją tak baaardzo kocha i ona też i żyją sobie świetnie; czasami dziewczyny piszą naprawdę "flaki z olejem", czasami nie chce się ich czytać, bo nic się nie dzieje. Wiesz, chodzi mi o to, że Justin jest zawsze idealny i nieskazitelny. Tutaj tak nie jest. Nie wiem, skąd czerpiesz inspiracje, ale dziewczyno! jesteś wspaniała. Jest taki dreszczyk emocji, aż się zadziwiłam, że tak wyszło. Oczywiście na plus! Od razu mnie wciągnęło. A poza tym, Twoje blogi czytam od samego początku. Wszystkie. A i muszę na Ciebie troszkę nakrzyczeć( ; d ), bo nie spodziewałam się, że zakończysz Do-You-Love-Me. To jest przepiękne opowiadanie, zresztą jak reszta Twoich blogów. Zwłaszcza, że już tyle napisałaś i no kurczę. To nie może się skończyć! Jeśli chcesz, mogę Ci pomóc w pisaniu DYLM; sama kiedyś miałam bloga i wiem, co to znaczy brak weny. Ale może wspólnymi siłami damy radę co? Bardzo bym chciała, żebyś pisała dalej, albo pisały razem dalej. Jeśli oczywiście chcesz. Mam kilka pomysłów, ale to od Ciebie zależy. Tu jest mój nr gadu : 34209309. Ojeju. Ale się rozpisałam. Przepraszam, ale musiałam. ; d Wiesz, nawet gdybyś nie chciała ze mną pisać bloga, to napisz, chciałabym Cię poznać, kurcze, taki talent! Magda, lat 17. Pozdrawiam i życzę więcej takich pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. BOŻE! Kocham Twojego bloga! i wszystkie Twoje blogi! czytałam http://do-you-love-me-jb.blogspot.com od początku! <33 jestem Twoją wieeeelką fanką, serio <3

    Zapraszam do mnie http://world-dream-vixii.blogspot.com
    Dopiero zaczynam i to mój pierwszy taki blog, na pewno Ci nie dorównam. C: Czekam na podpowiedzi, propozycje itp. <3

    LOVE U SO MUCH. <3

    OdpowiedzUsuń