niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 19

  Reżyser wprowadził zmiany w scenariuszu, tak jak zapowiedział i chociaż stał się on dla mnie chociaż trochę bardziej znośny, nadal nienawidziłam tego, że tyle czasu musiałam spędzać z Justinem, który był aroganckim, wypozowanym, zakochanym w sobie idiotą.
Którego kocham… Oj zamknij się, Alice. Wcale go nie kochasz. – zganiłam się w myślach.
Siedziałam na łóżku w swoim pokoju hotelowym i szukałam sensu życia, wpatrując się w obraz, wiszący na ścianie naprzeciwko mnie.
Obraz wyglądał na bardzo stary, ale trzymał się dobrze.
Widniał na nim elegancko ubrany mężczyzna, otoczony wianuszkiem ‘fanek’.
O ironio.
Położyłam się na plecach, zakładając ręce za głowę.
Zamierzałam pogrążyć się w rozmyślaniach jeszcze głębiej, ale uderzyła we mnie pewna myśl.
Co ja zrobiłam z książką Nathalie?!
Zerwałam się natychmiast z łóżka i wypadłam z hotelu jakby ktoś mnie gonił.
Najszybciej, jak to było możliwe, znalazłam się na plaży i skierowałam się w stronę kamienia, na którym zasnęłam zeszłej nocy.
Uśmiechnęłam się ironicznie. Na wygodnym łóżku nie potrafiłam zasnąć, ok. Ale żeby zasypiać na kamieniu?! Co było ze mną nie tak??
Byłam tak pogrążona w obrażeniu siebie w myślach, że dopiero, kiedy byłam już zbyt blisko, żeby się wycofać, dostrzegłam, że na ‘moim kamieniu’ siedzi Justin.
Odwrócił się w moją stronę, słysząc jak nadchodzę i uśmiechnął się z rozbawieniem.
Nie miałam pojęcia co go bawiło, ale nie zamierzałam odwzajemniać uśmiechu.
-Szukasz tego? – zapytał, unosząc do góry książkę Nathalie.
Skrzywiłam się.
-Hmm… Co ona tu robi… - przywołał na twarz wyraz zamyślenia.
Wywróciłam oczami.
-Czytałam na plaży i jej zapomniałam. Zabronisz? – zakpiłam.
Pokręcił przecząco głową z cwaniacki uśmiechem.
-Czytałaś ją po ciemku, w nocy? – zapytał rozbawiony, a ja poczułam, jakbym dostała cios w brzuch – Nie wychodziłaś dziś nigdzie, bo cały dzień byłaś na planie…
-Oj, po prostu ją oddaj, Justin – jęknęłam zirytowana.
-Byłaś taka zła i załamana, że z płaczem pobiegłaś na plażę… - zaczął, z wyraźną satysfakcją przypatrując się mojej reakcji – Płakałaś i płakałaś aż zasnęłaś. Obudziłaś się rano i zapomniałaś książki.
-A ty skąd to niby wiesz?? – zapytałam ostro – Taki dobry z ciebie detektyw jak dwulicowy dupek???
W jego wyrazie twarzy zaszła całkowita zmiana.
-Poszedłem za tobą – wzruszył ramionami.
Prawie straciłam oddech.
-Że co zrobiłeś?!?! – krzyknęłam.
-Spokojnie, Alice – uniósł ręce w obronnym geście – Owszem, wyglądałaś na spokojną, jak nas przyłapałaś, ale najwyraźniej nie jesteś aż tak dobrą aktorką, jak ci się wydaje. Przesadziłaś ze spokojem, śliczna. Ja zirytowałbym się na twoim miejscu. To cię wydało.
-Nie jestem jak ty, Justin – niemal wyplułam te słowa.
Zaśmiał się.
-Jasne, że nie jesteś. Jesteś dziewczyną, a one są bardziej delikatne i uczuciowe. Myślisz, że byłbym w stanie uwierzyć, że tamta scena cię nie ruszyła? – starałam się utrzymać z nim kontakt wzrokowy, ale w końcu uciekłam spojrzeniem w kierunku morza, znajdującego się za nim.
-Dlaczego za mną poszedłeś? Zamiast dokończyć pieprzenie mojej przyjaciółki? - powiedziałam głosem bez wyrazu, na nowo spoglądając na niego.
Wyglądał na lekko zakłopotanego, co było dla mnie całkowitym szokiem. Justin Bieber ZAKŁOPOTANY??
-Bo… - zaczął, przygryzając nerwowo wnętrze policzka – Na pewno wyda ci się to głupie i bez sensu, ale chciałem, żebyś nas przyłapała… Niekoniecznie na tym, ale chociażby na całowaniu… Chciałem, żebyś była zazdrosna… - teraz to on odwrócił spojrzenie – Wiem, dziecinada… Ale… Jak zobaczyłem twoją reakcję, jak weszłaś do pokoju Nat, to ja poczułem się zraniony – przygryzł wargę, patrząc na piasek pod sobą. Wyglądał tak uroczo, że aż chciało mi się uciekać. Nie zamierzałam po raz kolejny stać się częścią jego głupiej gry – Wcale nie jesteś kiepską aktorką. Wstałem z łóżka, ubrałem się szybko i pobiegłem za tobą… Tak przy okazji – uniósł wzrok na mnie – Szybko biegasz – powiedział , uśmiechając się z rozbawieniem. Jego uśmiech zniknął prawie w momencie, kiedy się pojawił, gdy zobaczył moje twarde spojrzenie – Usłyszałem, że płaczesz… Nazwij, to jak chcesz, ale poczułem się lepiej, jak okazało się, że jednak cię to ruszyło…
-Nie chcę cię słuchać, Justin – przerwałam mu.
Zignorował moje słowa i kontynuował.
-Chciałem cię przytulić, pocieszyć, ale wiedziałem, że nic by z tego nie było, że najwyżej potraktowałabyś mnie jak dupka, którym jestem…
-Dobrze, że rozumiemy się chociaż w jednej sprawie – uśmiechnęłam się pusto – A poza tym, Justin – czekałam dopóki nie spojrzy mi w oczy – Czuję się jak w bardzo tanim komediodramacie z wątkiem erotycznym – skrzywił się na moje słowa – Nie chcę być twoją zabawką Justin i cokolwiek chcesz osiągnąć tą swoją ckliwą historyjką, niejako płynącą ‘prosto z serca’, nie osiągniesz tego. Dlaczego płakałam? Nie z twojego powodu, Jus, tylko z powodu Nathalie. Płakałam nad nią, bo ci się dała i dlatego, że moja przyjaciółka okazała się fałszywa. Płakałam po stracie przyjaciółki, nie za tobą, Justin – mówiłam na półuśmiechu, a jego wyraz twarzy, z każdym słowem stawał się dla mnie coraz bardziej nie do odgadnięcia – Oddasz książkę Nat, zrobisz to dla mnie? – uśmiechnęłam się słodko i odkręciłam na pięcie.
Moje oczy zaszkliły się dopiero wtedy, kiedy już nie mógł tego zobaczyć.

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 18


  Była równo 4:00, a ja za nic nie mogłam zasnąć.
Przekręcałam się z boku na bok i bez przerwy myślałam o cholernym Bieberze.
Miałam dość. Nigdy w życiu nie byłam tak zmęczona zasypianiem.
Bałam się, że jutro będę wyglądać tak strasznie ze zmęczenia, że Nathalie nie da rady tego zakryć.
Próbowałam zasnąć jeszcze około 30 minut, po czym podniosłam się z łóżka i zarzucając na siebie pierwsze, lepsze ciuchy, wyszłam z pokoju.
Nogi pokierowały mnie w stronę pokoju Nathalie.
Przyjaciele mogą budzić się w środku nocy, prawda?
Nathalie miała u siebie kolekcję książek. Postanowiłam, że cicho jakąś pożyczę i wrócę do pokoju. Może uda mi się nawet jej nie obudzić.
Przystanęłam przy jej pokoju, ale zawahałam się przed naciśnięciem klamki, kiedy zza drzwi, usłyszałam pojękiwania, których nie można było z niczym pomylić.
Zmrużyłam oczy w zamyśleniu.
Kto mógł być u Nat? A może to nie ten pokój?
Jeszcze raz sprawdziłam numer, zgadzał się.
Kiedy chciałam odwrócić się i wrócić do siebie usłyszałam słowo, które w jednej sekundzie połamało mi serce na tysiące kawałków.
-Justin – krzyknęła Nathalie.
Nie myśląc nad tym co robię nacisnęłam na klamkę.
Ups, zapomnieli zamknąć.
Otworzyłam drzwi i spojrzałam w stronę łóżka.
Bieber chyba miał rację, że co do takiego życia, muszę się jeszcze wiele nauczyć.
Ale coś już wiem. Przyjaźń w tym świecie nie jest mi pisana.
-Alice? – powiedziała zszokowana Nathalie, a jej oczy rozszerzyły się do granic możliwości – Co ty tu…
-Nie przeszkadzajcie sobie – powiedziałam z uśmiechem – Mogę sobie pożyczyć jakąś książkę? Nie mogę spać. – wyjaśniłam – Bardzo przepraszam, że przeszkodziłam, ale nie było zamknięte…
Nathalie zrobiła się cała czerwona, a Bieber odkręcił głowę w moją stronę.
-Mogę? – zapytałam, potrzebując się stąd wydostać, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że zaraz nie będę w stanie grać obojętności i uprzejmości, tylko zacznę mordować.
Nat skinęła głową, a ja sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę i szybkim krokiem wyszłam z pokoju.
Potrzebowałam świeżego powietrza. Natychmiast.
Pobiegłam w stronę wyjścia i wypadłam z hotelu, jakby ktoś mnie gonił.
Zaczerpnęłam głęboki wdech, po czym zaczęłam płakać.
Wszystko nagle zaczęło rozmazywać mi się przed oczami od łez, ale brnęłam do przodu, w stronę plaży.
Jeszcze by tego brakowało, żeby Justin mnie teraz zobaczył.
Nie potrafiłam się uspokoić.
Na plaży usiadłam na tym samym kamieniem, co poprzedniego dnia.
Podkuliłam nogi pod brodę i dusiłam się płaczem.
Dlaczego to do cholery tak bolało??? Przecież mogłabym to być ja.
Ale nie. Nie dałam mu drugiej szansy. BO BYŁ PIEPRZONYM IDIOTĄ.
Dlaczego byłam taka irytująco słaba??
Stanowczo zaczęłam ocierać oczy z łez, ale one ciągle zaczynały płynąć na nowo.
Bo?? Pytam się DLACZEGO??
Po kilkunastu minutach, powoli zaczęłam się uspokajać, a moje powieki zaczynały robić się coraz cięższe…

Obudził mnie dźwięk budzika, nastawionego w komórce.
Nieprzytomnie wyciągnęłam telefon z kieszeni i przełączyłam budzik na drzemkę.
Nagle zorientowałam się, że jest jakoś dziwnie niewygodnie.
Otworzyłam oczy i na chwilę zastygłam w całkowitym bezruchu ze zszokowania.
Zasnęłam na plaży?!
Momentalnie poderwałam się z miejsca i biegiem ruszyłam w stronę hotelu.
Miałam tylko nadzieję, że nie zaczęli mnie szukać.
Wpadłam do hotelu i popędziłam do mojego pokoju. Ku mojej wielkiej radości, nikt, oprócz recepcjonistki nie widział mnie po drodze.

Idąc na plan, żałowałam w myślach, że nie udało mi się odejść z filmu.
Za nic nie miałam ochoty na spotkanie z Nat i Bieberem.
Ona mi mówiła, że nie powinnam mu ulec, prawda?
Dziwka.
Pierwszą osobą, która rzuciła mi się w oczy na wejściu był, nie kto inny, jak sam Justin Bieber.
Otoczony, jak zwykle wianuszkiem dziewczyn, jawnie z nimi flirtował.
Posłał krótkie spojrzenie w moją stronę, po czym znów zaczął zajmować się ‘koleżankami’.
Z trudem powstrzymałam skrzywienie się na ten widok.
Jeszcze bardziej musiałam się wysilić, kiedy zobaczyłam Nathalie, uśmiechającą się do mnie niepewnie.
Suka.
Nie mając innego wyboru, jak tylko do niej podejść, udałam się w jej stronę powolnym krokiem.
-Hej – przywitała mnie z uśmiechem.
Nie odpowiedziałam.
-Podobała się książka? – spytała niby naturalnie, ale zauważyłam, że lekko się zaczerwieniła.
Fuck. Co ja zrobiłam z tą książką? Zostawiłam na plaży?
-Szczerze mówiąc nie potrafię ci odpowiedzieć, bo prawie od razu zasnęłam. Pomogła, dzięki – powiedziałam, nie siląc się na uśmiech.
Niech wie, że jej nie lubię.
-Słuchaj, to co widziałaś wczoraj…. – zaczęła.
-Wiem co widziałam – przerwałam jej sucho – Nie musisz się tłumaczyć. Po prostu jesteś fałszywa albo głupia. To nie twoja wina.
Nathalie wyglądała, jakby dostała w twarz.
Dziękuję, miałam nadzieję na właśnie taką reakcję.
-Zacznijmy od tego, że nie rozumiem skąd się biorą twoje pretensję – powiedziała zirytowana – To ty pierwsza spałaś z moim facetem – syknęła.
-Oj, przepraszam – zaśmiałam się sztucznie – Po pierwsze: nie miałam pojęcia, że to twój facet. Jeśli bym wiedziała, to na pewno bym mu się nie dała – patrzyłam jej twardo w oczy – W zasadzie nie rozumiem sytuacji, która wczoraj zaszła, bo po prostu w kółko mówiłaś jakim to jest idiotą i że mam mu nie ulec… Bo ty chciałaś to zrobić?
Nathalie wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać.
Usłyszałam kroki zmierzające w naszą stronę i nie musiałam się nawet odwracać, żeby wiedzieć kto za mną stanął.
-Co jest, Natty? – zapytał z troską w głosie.
-Tak, musisz się pytać, bo na pewno zrobię jej krzywdę – powiedziałam skrajnie sarkastycznie i odwróciłam się w stronę Biebera.
-Skąd mogę wiedzieć, że nie – zakpił, patrząc na mnie chłodno.
Zmarszczyłam brwi.
-Czemu niby miałabym? – zapytałam.
-Z zazdrości – mrugnął do mnie.
-Marzeeenia - uśmiechnęłam się z udawanym rozbawieniem, unosząc do góry jeden kącik ust.
Oblizał wargi i spojrzał na Nathalie.
-Możesz już iść, poradzi sobie - zapewniłam.
Bieber musnął usta Nat i ruszył w stronę, gdzie przed chwilą pojawił się reżyser.
Nie poświęcił mi spojrzenia.
Nie mam pojęcia dlaczego mnie to w ogóle obchodziło.
Sceny ze mną były nagrywane trochę później, dlatego miałam jeszcze czas na przygotowanie.
Usiadłam, a Nathalie zaczęła poprawiać mój makijaż.
Gdy doszło do ujęcia ze mną i Justinem, miałam ochotę uciekać, ale tylko posłusznie ustawiłam się na wyznaczonym miejscu.
-Akcja!!
Bieber uśmiechnął się do mnie i powoli podszedł.
Ujął moją twarz w dłonie i delikatnie musnął moje usta, po czym lekko się odsunął.
Poczułam motyle w brzuchu. 
Błagam, niech to się już skończy.
Przygryzłam wargę i odwzajemniłam uśmiech.
Justin znowu się zbliżył i kiedy myślałam, że mnie pocałuje, zatrzymał się, a jego usta znajdowały się kilka milimetrów od moich.
Spojrzał mi w oczy i cicho się roześmiał, gdy zauważył, jak bardzo chciałam tego pocałunku.
Wpił się w moje usta i pocałował tak, jak z pewnością nie było tego w scenariuszu.
Na koniec pocałował delikatnie mój policzek.
Musnął dłonią moje ramię, po czym sunął nią w dół, dopóki nie splótł swoich palców z moimi.
Zadrżałam, a w jego oczach pojawiły się łobuzerskie ogniki, które po kilku sekundach znikły.
-Muszę wyjechać, maleńka - powiedział, a moje oczy momentalnie się zaszkliły.
Wyrwałam mu się.
-Kochanie... - powiedział błagalnym tonem - To nie moja wina, to mój ojciec ustala, nie ja...
Nie dałam mu skończyć.
-Ciągle cię nie ma, wiesz?! Mam dość!! - krzyknęłam i ruszyłam biegiem.
On był szybszy. Przytrzymał mnie i objął w talii.
-Cięcie! - krzyknął reżyser, a ja szybko wyrwałam się Bieberowi.
Justin spojrzał na mnie ironicznie.
Reżyser również posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Jeszcze wczoraj się lubiliście... - powiedział.
-Wydawało się panu - warknęłam.
Bieber się roześmiał.
-Nie próbuj ukrywać tego, że mnie pragniesz, Alice - uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
-Mówił ci już ktoś, że jesteś zakochanym w sobie palantem? - zapytałam go.
-A tobie, że słabo zmieniasz temat i nie potrafisz się oprzeć mojemu wrodzonemu urokowi osobistemu? - uśmiechnął się szeroko.
-Ale z ciebie narcyz - prychnęłam.
-Dalej nie zaprzeczasz, że mnie pragniesz - przypomniał.
Tak chętnie starłabym ten głupi uśmieszek z jego idealnej twarzy.
Podeszłam do niego blisko i spojrzałam mu głęboko w oczy, uśmiechając się.
Wyglądał na lekko skołowanego.
-Więc, Justin... - zaczęłam uwodzicielskim głosem - Ja... - otworzyłam kusząco usta i zauważyłam, że spojrzał na nie i poruszył się nie spokojnie. Oblizałam wargę i ją przygryzłam. Przysunął się do mnie jeszcze bliżej, nie zważając na to, że niemal wszyscy się nam przyglądają - Nie pragnę cię - wyszeptałam tak, że poczuł mój oddech na swoich ustach - Ani trochę cię nie pragnę, pogódź się z tym - powtórzyłam głośniej i zaśmiałam się, odwracając się na pięcie i zostawiając go zdziwionego.
-Nie umiesz kłamać, Alice - zawołał za mną, rozbawiony.
Pokazałam mu środkowy palec.
-Alice, Justin!! - wrzasnął reżyser. Oboje spojrzeliśmy w jego stronę - Natychmiast do mnie!!  - rozkazał.
Przełknęłam ślinę.
Ups.
Zbliżyliśmy się do 'szefa'.
-Czy musicie roztrząsać swoje sprawy na forum?! Jeszcze wczoraj nie potrafiliście się od siebie odkleić, a dziś?! Irytujecie mnie dzieciaki tak, że aż brak mi słów!! - przygryzłam nerwowo wnętrze policzka - Jednakże... - kontynuował - Dałem znak kamerzyście, żeby was nakręcił podczas kłótni. Wprowadzę zmiankę w scenariuszu. Naprowadziliście mnie na fantastyczny pomysł.
Spojrzeliśmy na siebie z Jusem zszokowani.
Bieber parsknął śmiechem.
-Masz ciekawą minę - odezwał się do mnie.
-Ty też - uśmiechnęłam się krzywo.
-Pragniesz mnie - powiedział skrajnie pewnym siebie głosem, puszczając do mnie oko.
-Śnij dalej, Bieber.