Była równo 4:00, a ja za nic nie mogłam zasnąć.
Przekręcałam się z
boku na bok i bez przerwy myślałam o cholernym Bieberze.
Miałam dość. Nigdy w
życiu nie byłam tak zmęczona zasypianiem.
Bałam się, że jutro
będę wyglądać tak strasznie ze zmęczenia, że Nathalie nie da rady tego zakryć.
Próbowałam zasnąć
jeszcze około 30 minut, po czym podniosłam się z łóżka i zarzucając na siebie
pierwsze, lepsze ciuchy, wyszłam z pokoju.
Nogi pokierowały mnie
w stronę pokoju Nathalie.
Przyjaciele mogą
budzić się w środku nocy, prawda?
Nathalie miała u
siebie kolekcję książek. Postanowiłam, że cicho jakąś pożyczę i wrócę do
pokoju. Może uda mi się nawet jej nie obudzić.
Przystanęłam przy jej
pokoju, ale zawahałam się przed naciśnięciem klamki, kiedy zza drzwi,
usłyszałam pojękiwania, których nie można było z niczym pomylić.
Zmrużyłam oczy w
zamyśleniu.
Kto mógł być u Nat? A
może to nie ten pokój?
Jeszcze raz
sprawdziłam numer, zgadzał się.
Kiedy chciałam
odwrócić się i wrócić do siebie usłyszałam słowo, które w jednej sekundzie
połamało mi serce na tysiące kawałków.
-Justin – krzyknęła
Nathalie.
Nie myśląc nad tym co
robię nacisnęłam na klamkę.
Ups, zapomnieli
zamknąć.
Otworzyłam drzwi i
spojrzałam w stronę łóżka.
Bieber chyba miał
rację, że co do takiego życia, muszę się jeszcze wiele nauczyć.
Ale coś już wiem.
Przyjaźń w tym świecie nie jest mi pisana.
-Alice? – powiedziała
zszokowana Nathalie, a jej oczy rozszerzyły się do granic możliwości – Co ty tu…
-Nie przeszkadzajcie
sobie – powiedziałam z uśmiechem – Mogę sobie pożyczyć jakąś książkę? Nie mogę
spać. – wyjaśniłam – Bardzo przepraszam, że przeszkodziłam, ale nie było
zamknięte…
Nathalie zrobiła się
cała czerwona, a Bieber odkręcił głowę w moją stronę.
-Mogę? – zapytałam,
potrzebując się stąd wydostać, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że zaraz nie
będę w stanie grać obojętności i uprzejmości, tylko zacznę mordować.
Nat skinęła głową, a
ja sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę i szybkim krokiem wyszłam z pokoju.
Potrzebowałam świeżego
powietrza. Natychmiast.
Pobiegłam w stronę
wyjścia i wypadłam z hotelu, jakby ktoś mnie gonił.
Zaczerpnęłam głęboki
wdech, po czym zaczęłam płakać.
Wszystko nagle zaczęło
rozmazywać mi się przed oczami od łez, ale brnęłam do przodu, w stronę plaży.
Jeszcze by tego
brakowało, żeby Justin mnie teraz zobaczył.
Nie potrafiłam się
uspokoić.
Na plaży usiadłam na
tym samym kamieniem, co poprzedniego dnia.
Podkuliłam nogi pod
brodę i dusiłam się płaczem.
Dlaczego to do cholery
tak bolało??? Przecież mogłabym to być ja.
Ale nie. Nie dałam mu
drugiej szansy. BO BYŁ PIEPRZONYM IDIOTĄ.
Dlaczego byłam taka
irytująco słaba??
Stanowczo zaczęłam
ocierać oczy z łez, ale one ciągle zaczynały płynąć na nowo.
Bo?? Pytam się
DLACZEGO??
Po kilkunastu
minutach, powoli zaczęłam się uspokajać, a moje powieki zaczynały robić się
coraz cięższe…
Obudził
mnie dźwięk budzika, nastawionego w komórce.
Nieprzytomnie
wyciągnęłam telefon z kieszeni i przełączyłam budzik na drzemkę.
Nagle zorientowałam
się, że jest jakoś dziwnie niewygodnie.
Otworzyłam oczy i na
chwilę zastygłam w całkowitym bezruchu ze zszokowania.
Zasnęłam na plaży?!
Momentalnie poderwałam
się z miejsca i biegiem ruszyłam w stronę hotelu.
Miałam tylko nadzieję,
że nie zaczęli mnie szukać.
Wpadłam do hotelu i
popędziłam do mojego pokoju. Ku mojej wielkiej radości, nikt, oprócz
recepcjonistki nie widział mnie po drodze.
Idąc na
plan, żałowałam w myślach, że nie udało mi się odejść z filmu.
Za nic nie miałam ochoty
na spotkanie z Nat i Bieberem.
Ona mi mówiła, że nie
powinnam mu ulec, prawda?
Dziwka.
Pierwszą osobą, która
rzuciła mi się w oczy na wejściu był, nie kto inny, jak sam Justin Bieber.
Otoczony, jak zwykle
wianuszkiem dziewczyn, jawnie z nimi flirtował.
Posłał krótkie
spojrzenie w moją stronę, po czym znów zaczął zajmować się ‘koleżankami’.
Z trudem powstrzymałam
skrzywienie się na ten widok.
Jeszcze bardziej
musiałam się wysilić, kiedy zobaczyłam Nathalie, uśmiechającą się do mnie
niepewnie.
Suka.
Nie mając innego
wyboru, jak tylko do niej podejść, udałam się w jej stronę powolnym krokiem.
-Hej – przywitała mnie
z uśmiechem.
Nie odpowiedziałam.
-Podobała się książka?
– spytała niby naturalnie, ale zauważyłam, że lekko się zaczerwieniła.
Fuck. Co ja zrobiłam z
tą książką? Zostawiłam na plaży?
-Szczerze mówiąc nie
potrafię ci odpowiedzieć, bo prawie od razu zasnęłam. Pomogła, dzięki –
powiedziałam, nie siląc się na uśmiech.
Niech wie, że jej nie
lubię.
-Słuchaj, to co
widziałaś wczoraj…. – zaczęła.
-Wiem co widziałam –
przerwałam jej sucho – Nie musisz się tłumaczyć. Po prostu jesteś fałszywa albo
głupia. To nie twoja wina.
Nathalie wyglądała,
jakby dostała w twarz.
Dziękuję, miałam
nadzieję na właśnie taką reakcję.
-Zacznijmy od tego, że
nie rozumiem skąd się biorą twoje pretensję – powiedziała zirytowana – To ty
pierwsza spałaś z moim facetem – syknęła.
-Oj, przepraszam –
zaśmiałam się sztucznie – Po pierwsze: nie miałam pojęcia, że to twój facet.
Jeśli bym wiedziała, to na pewno bym mu się nie dała – patrzyłam jej twardo w
oczy – W zasadzie nie rozumiem sytuacji, która wczoraj zaszła, bo po prostu w
kółko mówiłaś jakim to jest idiotą i że mam mu nie ulec… Bo ty chciałaś to
zrobić?
Nathalie wyglądała
jakby miała się zaraz rozpłakać.
Usłyszałam kroki zmierzające
w naszą stronę i nie musiałam się nawet odwracać, żeby wiedzieć kto za mną
stanął.
-Co jest, Natty? –
zapytał z troską w głosie.
-Tak, musisz się
pytać, bo na pewno zrobię jej krzywdę – powiedziałam skrajnie sarkastycznie i
odwróciłam się w stronę Biebera.
-Skąd mogę wiedzieć,
że nie – zakpił, patrząc na mnie chłodno.
Zmarszczyłam brwi.
-Czemu niby miałabym?
– zapytałam.
-Z zazdrości – mrugnął
do mnie.
-Marzeeenia -
uśmiechnęłam się z udawanym rozbawieniem, unosząc do góry jeden kącik ust.
Oblizał wargi i
spojrzał na Nathalie.
-Możesz już iść,
poradzi sobie - zapewniłam.
Bieber musnął usta Nat
i ruszył w stronę, gdzie przed chwilą pojawił się reżyser.
Nie poświęcił mi
spojrzenia.
Nie mam pojęcia
dlaczego mnie to w ogóle obchodziło.
Sceny ze mną były
nagrywane trochę później, dlatego miałam jeszcze czas na przygotowanie.
Usiadłam, a Nathalie
zaczęła poprawiać mój makijaż.
Gdy doszło do ujęcia
ze mną i Justinem, miałam ochotę uciekać, ale tylko posłusznie ustawiłam się na
wyznaczonym miejscu.
-Akcja!!
Bieber uśmiechnął się
do mnie i powoli podszedł.
Ujął moją twarz w
dłonie i delikatnie musnął moje usta, po czym lekko się odsunął.
Poczułam motyle w
brzuchu.
Błagam, niech to się
już skończy.
Przygryzłam wargę i
odwzajemniłam uśmiech.
Justin znowu się
zbliżył i kiedy myślałam, że mnie pocałuje, zatrzymał się, a jego usta
znajdowały się kilka milimetrów od moich.
Spojrzał mi w oczy i
cicho się roześmiał, gdy zauważył, jak bardzo chciałam tego pocałunku.
Wpił się w moje usta i
pocałował tak, jak z pewnością nie było tego w scenariuszu.
Na koniec pocałował
delikatnie mój policzek.
Musnął dłonią moje
ramię, po czym sunął nią w dół, dopóki nie splótł swoich palców z moimi.
Zadrżałam, a w jego
oczach pojawiły się łobuzerskie ogniki, które po kilku sekundach znikły.
-Muszę wyjechać,
maleńka - powiedział, a moje oczy momentalnie się zaszkliły.
Wyrwałam mu się.
-Kochanie... -
powiedział błagalnym tonem - To nie moja wina, to mój ojciec ustala, nie ja...
Nie dałam mu skończyć.
-Ciągle cię nie ma, wiesz?!
Mam dość!! - krzyknęłam i ruszyłam biegiem.
On był szybszy.
Przytrzymał mnie i objął w talii.
-Cięcie! - krzyknął
reżyser, a ja szybko wyrwałam się Bieberowi.
Justin
spojrzał na mnie ironicznie.
Reżyser
również posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Jeszcze
wczoraj się lubiliście... - powiedział.
-Wydawało
się panu - warknęłam.
Bieber
się roześmiał.
-Nie
próbuj ukrywać tego, że mnie pragniesz, Alice - uśmiechnął się do mnie
łobuzersko.
-Mówił ci
już ktoś, że jesteś zakochanym w sobie palantem? - zapytałam go.
-A tobie,
że słabo zmieniasz temat i nie potrafisz się oprzeć mojemu wrodzonemu urokowi
osobistemu? - uśmiechnął się szeroko.
-Ale z
ciebie narcyz - prychnęłam.
-Dalej
nie zaprzeczasz, że mnie pragniesz - przypomniał.
Tak
chętnie starłabym ten głupi uśmieszek z jego idealnej twarzy.
Podeszłam
do niego blisko i spojrzałam mu głęboko w oczy, uśmiechając się.
Wyglądał
na lekko skołowanego.
-Więc,
Justin... - zaczęłam uwodzicielskim głosem - Ja... - otworzyłam kusząco usta i
zauważyłam, że spojrzał na nie i poruszył się nie spokojnie. Oblizałam wargę i
ją przygryzłam. Przysunął się do mnie jeszcze bliżej, nie zważając na to, że
niemal wszyscy się nam przyglądają - Nie pragnę cię - wyszeptałam tak, że
poczuł mój oddech na swoich ustach - Ani trochę cię nie pragnę, pogódź się z
tym - powtórzyłam głośniej i zaśmiałam się, odwracając się na pięcie i
zostawiając go zdziwionego.
-Nie
umiesz kłamać, Alice - zawołał za mną, rozbawiony.
Pokazałam
mu środkowy palec.
-Alice,
Justin!! - wrzasnął reżyser. Oboje spojrzeliśmy w jego stronę - Natychmiast do
mnie!! - rozkazał.
Przełknęłam
ślinę.
Ups.
Zbliżyliśmy
się do 'szefa'.
-Czy
musicie roztrząsać swoje sprawy na forum?! Jeszcze wczoraj nie potrafiliście
się od siebie odkleić, a dziś?! Irytujecie mnie dzieciaki tak, że aż brak mi
słów!! - przygryzłam nerwowo wnętrze policzka - Jednakże... - kontynuował -
Dałem znak kamerzyście, żeby was nakręcił podczas kłótni. Wprowadzę zmiankę w
scenariuszu. Naprowadziliście mnie na fantastyczny pomysł.
Spojrzeliśmy
na siebie z Jusem zszokowani.
Bieber
parsknął śmiechem.
-Masz
ciekawą minę - odezwał się do mnie.
-Ty też -
uśmiechnęłam się krzywo.
-Pragniesz
mnie - powiedział skrajnie pewnym siebie głosem, puszczając do mnie oko.
-Śnij
dalej, Bieber.