niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 15


   Weszłam do wielkiej areny, w której miał odbyć się koncert Biebera.
Z każdej strony otaczały mnie piszczące fanki, skrajnie podekscytowane zbliżającym się występem.
Za kilkadziesiąt minut spełni się ich największe marzenie.
Nie pasowałam tutaj, ale pomimo wszystko szłam dalej, zmierzając do miejsca, które wskazywał mój bilet.
Miejsce było dobre, jedno z najdroższych, stanęłam prawie pod samą sceną. Chociaż przede mną było jeszcze kilka dziewczyn miałam na nią niemal idealny widok.
Z niecierpliwością, która nie wiem skąd się nagle u mnie wzięła, czekałam na początek show, które rozpoczęło się z półgodzinnym opóźnieniem.
Justin wleciał na scenę na skrzydłach, co wydało mi się największym kiczem, jaki widziałam w życiu.
Przez cały koncert, Bieber wydawał mi się tak sztuczny i wypozowany, że nie potrafiłam się tam dobrze bawić.
Śmieszyło mnie, kiedy próbował podniecić fanki, a mnie to jedynie żenowało.
Nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać.
Jego uśmiech czy śmiech, wyglądał również, jak ustawiony. Każda, jego najmniejsza mimika twarzy sprawiała wrażenie nieszczerej i zaplanowanej.
Wyglądał na cholernie przemęczonego.
Miałam wrażenie, że pod tą całą sztucznością, nie ma już w ogóle człowieka.
A wtedy jego wzrok skierował się na mnie.
Wypowiedział moje imię.
Obudziłam się gwałtownie.
-Allie? – otworzyłam oczy i zauważyłam Biebera siedzącego obok mnie, uśmiechającego się lekko – Wypisują cię – oznajmił.
Przyglądałam mu się chwilę w milczeniu.
Naprawdę był taki na scenie, jak w moim, aż zbyt realistycznym śnie?
Skąd u mnie taki sen?
Co spowodowało, że Bieber stał się taki, jaki jest?
Za dużo pytań bez odpowiedzi…
Justin spojrzał na mnie pytająco, z rozbawieniem malującym się w jego oczach.
-Mam coś na twarzy? – zapytał uśmiechając się – Dlaczego tak na mnie patrzysz?
Odwróciłam wzrok.
Czułam, że nadal się uśmiecha.
-Lekarz pytał czy dasz radę przejść do samochodu, czy załatwić wózek – powiedział.
-Pójdę – odpowiedziałam sucho.
-Ugh i znowu ‘oschła Alice’ – westchnął z nutką rozbawienia – Podobało mi się jak patrzyłaś – nachylił się nade mną i delikatnie przesunął mój podbródek, w swoją stronę.
Kiedy moja twarz znalazła się naprzeciwko jego, musnął moje usta.
Wyrwałam mu się mocno.
Zaśmiał się i oblizał wargi.
-Co ty sobie wyobrażasz?! – zapytałam zirytowana.
Uśmiechnął się tylko.
-Mam coś, żebyś mogła się przebrać. Obiecałem, że ci coś kupię, jak zalałem ci połowę ciuchów sokiem, czy co to tam było, pamiętasz? – podał mi torbę z ubraniami – Wiedz, że niesamowicie się poświęciłem, bo wziąłem na zakupy Nathalie, żeby pomogła mi coś wybrać – westchnął – Nigdy więcej, nigdzie z nią nie idę – zaśmiał się – Jutro moglibyśmy pójść we dwójkę na zakupy. Sama byś sobie coś wybrała.
-Serio, zamierzasz zachowywać się, jakby ostatnie trzy dni nie istniały?? – zapytałam wściekła – Udawać, że nie obściskiwałeś się z każdą łatwą laską, na imprezie i to na moich oczach, że najprawdopodobniej chociaż, z którąś wcale się nie przespałeś; że nie zachowywałeś się wobec mnie agresywnie; że nie byłeś ze mną i Nathalie jednocześnie; że nie okłamywałeś mnie niemal na każdym kroku??? Uznajmy, że stratę przytomności jestem jeszcze w stanie ci wybaczyć, ale resztę???
Mina Biebera zmieniła się całkowicie. Ślad po uśmiechu zniknął.
Wpatrywał się we mnie swoimi smutnymi, brązowymi oczami.
-Co do imprezy, to za dużo nie pamiętam, ale nie wydaje mi się, żebym się z kimś przespał – odezwał się w końcu.
-Uch, co za ulga! – zakpiłam.
Nie przestawał na mnie patrzeć.
W końcu podniósł się z miejsca i ruszył w stronę drzwi.
-Nat po ciebie przyjdzie za jakieś dziesięć minut – oznajmił, nie patrząc w moją stronę i zniknął za drzwiami.
Znowu zostawił mnie zagubioną w sobie.
Bieber mistrzem.
Ze złością wstałam z łóżka.
Nie było to za mądre, bo zakręciło mi się w głowie i bardzo mało brakowało do tego, żebym upadła.
Podtrzymałam się szafki, stojącej przy łóżku i kiedy zawroty głowy minęły, skierowałam się do łazienki.
Przejrzałam ubrania i nie miałam wątpliwości co do tego, kto wybierał mi bieliznę.
Uśmiechnęłam się na wpół zażenowana, wpół rozbawiona.
Pomijając to o czym przed chwilą wspomniałam, ubrania były cudowne. Tu również myślę, że byłam w stanie rozróżnić wybierane przez Jusa i Nat, ale podobały mi się praktycznie wszystkie.
Justin się starał… Właściwie nie wiedziałam dlaczego. Psychiki tego chłopaka nie dało się ogarnąć, nawet jakby się nie wiadomo jak bardzo tego chciało…
Wyszykowałam się dosyć szybko, a kiedy wyszłam z łazienki, czekała już na mnie Nathalie.
-Aaa!! – pisnęła i przytuliła mnie, niemal miażdżąc wszystkie moje kości. Skąd w takiej drobnej dziewczynie, tyle siły?? – Ślicznie wyglądasz – powiedziała z uśmiechem, a ja parsknęłam śmiechem.
-Widziałam się w lustrze, nie oszukasz mnie – odpowiedziałam rozbawiona, a ona zakręciła kosmyk moich włosów na swój palec wskazujący.
-Naprawdę jest ok. Ale trochę cię podrasujemy jak tylko wrócimy do hotelu – uśmiechnęła się jeszcze szerzej, ale po chwili jej uśmiech zniknął – Przepraszam, że skazałam cię na obecność Biebera… Nie chciałam, ale…
-Justin mi coś tam opowiadał, ale zdasz mi relację po drodze, ok? Chcę się już stąd wydostać – powiedziałam, a Nat skinęła głową, na nowo się uśmiechając, po czym ruszyłyśmy do wyjścia.


-Reżyser jest okropny, że każe ci już dziś grać – powiedziała niezadowolona Nathalie, starannie nakładając mi makijaż – Czasami zastanawiam się czy on ma  w ogóle jakieś ludzkie uczucia… Ej, chyba są z Justinem do siebie podobni – zaśmiała się i uśmiechnęła do mnie.
Spróbowałam odpowiedzieć jej uśmiechem, ale wyszło bardziej jak wygięcie ust w grymasie.
-No eeej – powiedziała błagalnym tonem – Nie mów, że dalej rozpaczasz.
-Nie rozpaczam. A przynajmniej próbuję… Ale twoja wypowiedź o ich podobieństwie nie jest do końca prawdą. Reżyser przynajmniej nie udaje, że zachował jeszcze jakieś, ludzkie uczucia… - powiedziałam i spojrzałam w okno, żeby uniknąć wzroku Nat.
-Namieszał ci nieźle w głowie w tym szpitalu, co? Przepraszam, przepraszam, przepraszam… To wszystko moja wina… - mówiła ze skruchą w głosie.
-Przestań – przerwałam jej zapowiadającą się długą przemowę – Nie przejmuj się. Nie chciałaś, żeby tak wyszło. Starałaś się nie dopuścić do tego, żeby został ze mną sam na sam, żeby w ogóle ze mną przebywał, ale się nie udało. Nie zmienimy tego co się stało.
-A co się stało? – zapytała Nathalie – Opowiedz mi.
Pokręciłam przecząco głową.
-Znasz go. Mistrz uwodzenia, mistrz zgrywania pozorów, mistrz sprawiania, że sama nie wiesz co czujesz…
Skinęła potakująco głową.
-Nie możesz się mu dać ogłupić, Al. On jest dobry w manipulacji – powiedziała.
-Wiem – odpowiedziałam cicho.
Kiedy Nathalie stwierdziła, że wyglądam już perfekcyjnie, udałyśmy się na plan.
Pech chciał, że akurat w naszą stronę zmierzał Justin.
Jego intensywne spojrzenie, skierowane na mnie było nie do rozszyfrowania.
Minęliśmy się bez słowa.
Nagle Nat olśniło.
-Na plan jest w drugą stronę – przystanęła i odwróciła się, spoglądając na Biebera.
On też się zatrzymał i spojrzał przez ramię zamiast na nią, to na mnie. Po dłuższej chwili skierował wzrok na Nathalie.
-Nie martw się o mnie Natty. Trafię – uśmiechnął się cierpko i mrugnął do niej ‘zalotnie’, po czym ruszył dalej.
-Czy on zawsze był taki wnerwiający, czy z każdym dniem staje się lepszy? – burknęła dziewczyna.
Zaśmiałam się.
-Oj, idzie mu to coraz lepiej, zaufaj, że wiem co mówię – zapewniłam rozbawiona.


Przebiegły los sprawił, że akurat tym razem, reżyser, na planie pojawił się równo o wyznaczonej przez niego godzinie.
Nie wiem dlaczego w ogóle mnie to obchodziło, ale Justin spóźniał się już dobre pół godziny, a reżyser robił się coraz bardziej wściekły, bo kończyły mu się sceny, które można nagrać bez Biebera.
-CZY TEN TWÓJ CHŁOPAK SOBIE ZE MNIE ŻARTUJE?! – wysyczał mi w twarz, jednocześnie opluwając mnie śliną.
Starałam się nie skrzywić, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wyciągnąć z kieszeni chusteczek i nie otrzeć twarzy.
-MÓW! – wrzasnął, opluwając mnie na nowo.
Takiej histerii w życiu nie widziałam.
-Nie mam pojęcia gdzie jest Bieber, panie reżyserze – powiedziałam z udawaną skruchą, na nowo wycierając twarz.
Nathalie będzie musiała poprawić mi makijaż.
-Ten gnojek mi za to zapłaci – warknął i poszedł wypytywać innych ludzi.
Justin nie odbierał od nikogo telefonów, a ja nie zamierzałam do niego dzwonić.
Nie obchodziło mnie ani gdzie jest, z kim jest, ani tym bardziej co robi.
Po kolejnych piętnastu minutach reżyser nagrywał już kolejną wiadomość na poczcie głosowej Biebera (dwudziestą, o ile się nie mylę). Nie zacytuję jej, bo co drugie słowo musiałoby zostać ocenzurowane. Nauczyłam się kilku nowych przekleństw, chociaż byłam pewna, że znam wszystkie.
Nagle poczułam na sobie spojrzenie Justina.
Odwróciłam się i dostrzegłam jak typowym dla siebie, pewnym krokiem zmierzał w naszą stronę.
Reżyser zauważył go chwilę po mnie i już z daleka zaczął do niego wykrzykiwać.
-Pieprzony gówniarzu!!! – darł się – Zapłacisz mi za to!!!
Justin uśmiechnął się w odpowiedzi.
Po dłuższej chwili znalazł się naprzeciwko reżysera.
Końce jego dłoni były schowane w kieszeniach spodni, a na ustach bez przerwy gościł bezczelny uśmiech.
-Co ci tak wesoło?! – wrzasnął mężczyzna, a Bieber zachował się mądrzej, niż ja wcześniej i żeby nie zostać oplutym, cofnął się o krok do tyłu, co jeszcze bardziej rozwścieczyło reżysera – Jakim prawe się spóźniasz?! Jesteś tu gnoju na mojej łasce!!!
-To ciężka sprawa do wytłumaczenia, Carl - powiedział Justin.
-Kto pozwolił ci mówić do mnie na ‘ty’ smarkaczu?!?! Dla ciebie jestem panem reżyserem albo panem Cosgrove!!!
-Okk, panie C – odpowiedział, a kiedy reżyser niemal parował ze złości, zmienił taktykę. Westchnął i przybrał skruszoną minę. Serio wyglądała prawdziwie, a było bardziej niż pewne, że wcale nie jest mu smutno, tylko bardzo dobrze się bawi. Nienawidziłam tego w Bieberze  – Po prostu… Rozumie pan… - zaczął, zakładając nerwowo rękę za głowę i przeczesując palcami włosy - Nie dogaduję się z Alice i… Wyniosła się ode mnie z pokoju… Pokłóciła się ze mną… Dziwnie czuję się grając z nią takie sceny… No wie pan… I… Musiałem to sobie wszystko poukładać… Przepraszam, że sprawiam kłopoty…
Z każdym jego słowem czułam, jakby ktoś wymierzał mi cios w brzuch. Gdyby nie Nathalie, która na znak wsparcia, trzymała mnie za ramię, uciekłabym.
Reżyser zmierzył go morderczym wzrokiem, a później przeniósł go na mnie.
-Dlaczego żadne z was nie powiedziało, że się nie dogadujecie?!?! – wrzasnął – Właściwie to gówno mnie to obchodzi, ale ty smarkulo – grzecznie zwrócił się do mnie – przez cały czas, jak Bieber nie przychodził, dobrze wiedziałaś dlaczego i nic mi nie powiedziałaś?! O co się pokłóciliście?! Wyniosłaś się z jego pokoju?! Wiesz jaki to może mieć wpływ na film, jeśli ta plotka się rozniesie?!?! – darł się, a ja patrzyłam na Justina i tę jego smutną, winną minę. Uderzyłabym go z wielką przyjemnością, żeby zedrzeć tę pieprzoną maskę z jego pięknej buźki.
Pewnie, niech zrzuci winę na mnie. No, ależ proszę bardzo. Byłam bardziej niż pewna, że to co mówił, wcale nie było powodem jego wcześniejszej nieobecności.
-Nie zamierzam rozmawiać z panem o naszych prywatnych sprawach – powiedziałam spokojnie, bo czułam jak wszyscy na mnie patrzą i wyczekują odpowiedzi.
-Wy nie macie prywatnych spraw!!! – krzyknął – Jesteście osobami publicznymi!! Jesteście przedmiotami do robienia pieniędzy!!! Nie macie miejsca na uczucia!! Jeszcze dziś wracasz do pokoju z Bieberem. Kochacie się, jak wcześniej. Dogadujecie się. Jesteście razem cudowni, słodcy i szczęśliwi. Rozumiecie?!
Spojrzał na Justina, który zgodził się skinieniem głowy.
Na mnie nie spojrzał.
-A więc… - zaczął.
-Nie – powiedziałam.
Wzrok wszystkich znów skierował się na mnie.
-Co?? – zapytał ostro reżyser
-Nie – powtórzyłam – Nie, nie jestem przedmiotem do robienia pieniędzy, w przeciwieństwie do mojego kolegi – kątem oka zauważyłam jak Justin nieznacznie się skrzywił – Nie, nie będę udawać, że pomiędzy mną, a Bieberem jest ok. Grać z nim mogę. Prywatnie go nie znoszę.
Reżyser znowu kipiał ze wściekłości.
Poleciłabym mu dobre tabletki na uspokojenie, które lekarz przypisał jakiś czas temu mojej matce, ale stwierdziłam, że wolę nie ryzykować kontuzji zewnętrznych. Owszem. Wyglądał jakby chciał mnie zamordować. Nie ma sprawy. Ze wzajemnością, tylko, że ja byłam lepszą aktorką.
-Gdyby nie to, że musiałbym powtarzać niemal wszystkie, pieprzone ujęcia, to już dawno wyleciałabyś z tego filmu – wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Dlaczego naskakuje pan na mnie, jak to Justin się spóźnił? – zapytałam zaczynając się lekko irytować.
-Zobaczysz, sprawię, że nikt, nigdy nie poprosi cię o udział w filmie, nie ważne jak wielki sukces odniesie ten – mówił ostro.
-Bo co? – zapytałam prowokująco – Bo nie tańczę, jak pan mi zagra? Bo nie daję się pieprzyć Bieberowi, kiedy tylko chce i nie toleruję jego zdrad, ani kłamstw? A może, bo po prostu nie radzi pan sobie ze sobą? I za bardzo boi się mocy Justinka Zjeberka w show biznesie, żeby móc po nim cisnąć, dlatego wyżywa się pan na mnie???
Miałam wrażenie, że reżyser zaraz eksploduje.
-Odchodzę – powiedziałam krótko.
-Co?! Powtórz – odpowiedział skrajnie rozwścieczony pan Cosgrove.
-Odchodzę – uśmiechnęłam się i odkręciłam na pięcie. Zrobiłam kilka kroków, po czym spojrzałam do tyłu – Udało ci się Justin – znowu się uśmiechnęłam – Zniszczyłeś mi przyszłość. Brawo. Serio, cudowny z ciebie koleś – uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, a mina Biebera była nie do rozszyfrowania – Spakuję się i wyjeżdżam – Oznajmiłam wszystkim obecnym i ruszyłam w stronę hotelu.
Słyszałam, że Nat chciała za mną pobiec, ale reżyser jej nie pozwolił. Dobrze, że to zrobił. Jedyne o czym teraz marzyłam, to, żeby zostać sama.

7 komentarzy:

  1. Wow.! Ten rozdział jest WOW.! Świetny...
    Czekam na nn... A i mam pytanie kiedy nowe rozdziały na innych blgach.?
    Alice.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobiło.. To jest MEGA :D Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Strasznie jestem ciekawa co będzie dalej .Ugh dobrze, że ona odeszła od tego ten reżyser irytujący a bieber'owi to nie wiem co bym zrobiła;D Serio świetne ;D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewalam sie tego *-*
    KOCHAM <3
    @_fidelidad

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG i dobrze mu tak, jeszcze będzie przepraszał za wszystką ją? Kocham twojego bloga :P :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa ! Nie mogę się doczekać kontynuacji
    Zapraszam do siebie :
    http://dreamingisbelievinglove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wkońcu *.* Kocham, kocham, kocham.
    Genialne, czekam na nn xd

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham tooooooooooooooo

    OdpowiedzUsuń