czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 21

   Leżałam bezcelowo w łóżku, ze wszystkich sił próbując wyłączyć moje irytujące myśli, które nie pozwalały mi zasnąć, mimo że dochodziła już druga w nocy.
Kocha mnie?
Prychnęłam i przekręciłam się na plecy. Założyłam ręce za głowę i wpatrywałam się w sufit.
Wcale nie kocha.
Przygryzłam mocno wargę.
A nawet jeśli? Jakie to ma dla ciebie znaczenie, Alice? – spytałam zirytowana w myślach – On nie jest dla ciebie. Jest zakochanym wyłącznie w sobie idiotą, który może mieć każdą.
Ale chce mieć ciebie.
Jęknęłam sfrustrowana.
Jak ja uwielbiałam takie konwersacje z s serii ‘Alice vs Alice'.
Podniosłam się z łóżka i zaczęłam krążyć po pokoju.
Ktoś tu schizuje…
Pochodziłam przez chwilę w kółko, jak niedorozwinięta, po czym znowu zrezygnowana usiadłam na łóżku.
W jednej chwili uderzył we mnie moment z poprzedniego dnia.
‘-Co ty na to. My, morze… - zawiesił na chwilę głos wpatrując się w moje oczy – i sex.’
Znowu przygryzłam wargę, zauważając to dopiero w momencie, kiedy zaczęła boleć.
Ten koleś nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak mało brakowało, żebym mu uległa.
Cholera, zgrywanie zimnej suki jest trudniejsze niż myślałam.
Nawinęłam końcówkę moich włosów na palec wskazujący i lekko pociągnęłam.
Czego właściwie chcesz, Alice?
I właśnie w tym problem.
Że za nic w świecie nie jestem w stanie powiedzieć, czego ja właściwie do cholery chcę.
Westchnęłam głęboko i znowu podniosłam się z łóżka, a moje kroki, jak zwykle pokierowały mnie do tego samego miejsca na plaży.
To zaczynało powoli wydawać mi się dziwne.
A już w ogóle w momencie, kiedy zobaczyłam, że Justin znowu zajmuje MOJE miejsce na kamieniu.
Siedział odwrócony do mnie tyłem, zwrócony w stronę morza.
Jedna część mnie chciała rzucić się do natychmiastowej ucieczki, ale druga kazała mi powoli do niego podejść.
Dlaczego jestem taką idiotką, żeby słuchać tej głupszej??
-Byłem tu pierwszy – usłyszałam cierpki głos Justina. Nie spojrzał na mnie.
-Dlaczego tu przychodzisz? – to pytanie wyszło z moich ust, zanim zdążyłam je powstrzymać.
Cicho westchnął i odwrócił głowę w moją stronę.
-Bo to miejsce w jakiś dziwny sposób… czuję w nim ciebie – odpowiedział na lekko zażenowanym półuśmiechu, po czym znów spojrzał w stronę morza.
Przez dłuższą chwilę żadne z nas się nie odzywało.
-A ty? – spytał  w końcu Justin.
-Co ja? – zaskoczył mnie pytaniem.
Po prostu się na niego zapatrzyłaś, Alice.
Zamknij się.
-Dlaczego tu przychodzisz – znowu spojrzał na mnie.
-Umm… - przygryzłam nerwowo wargę – Właściwie to nie wiem… Podoba mi się tu…
Po prostu liczysz, że tu będzie.
Wcale nie.
Brawo, Alice. Masz rozdwojenie jaźni. I to wszystko zawdzięczasz oto siedzącemu tu najseksowniejszemu człowiekowi na planecie – Justinowi Bieberowi.
Nie jest najseksowniejszy na planecie…
Może i nie, ale ty tak uważasz.
Kiedy tak zawzięcie się ze sobą kłóciłam, zauważyłam rozbawione spojrzenie Justina.
Uśmiechnął się, powstrzymując śmiech.
-O czym myślałaś? – podniósł się z miejsca i zrobił krok w moją stronę.
-O tobie – brawo, Alice, idealnie zgrywasz niedostępną. Dlaczego w nocy łatwiej wypowiada się myśli??
Od jego intensywnego spojrzenia na sobie, zrobiło mi się gorąco.
Alice, co ty wyprawiasz?? Wracaj do apartamentu.
-A konkretniej? – zapytał, podchodząc do mnie na tyle blisko, że mogłabym go dotknąć.
Pokręciłam głową.
-Uhm. To wiele wyjaśnia – powiedział z powagą, kiwając głową, a ja się roześmiałam.
Tak naprawdę, nieudawanie.
Pierwszy raz od czasu, kiedy zaczął mnie ranić.
Alice, twój humor naprawdę jest zależny od tego idioty?
Uśmiechnął się.
-Lubię jak się śmiejesz – powiedział i zauważyłam, że wykonał ruch ręką, ale w końcu powstrzymał się przed dotknięciem mnie.
Westchnął i spojrzał na swoje buty.
Czułam się dziwnie.
Napięta cisza trwała, dopóki Bieber znów nie uniósł głowy.
Uśmiechnął się z rozbawieniem i przesunął kciukiem po mojej dolnej wardze uwalniając ją z nacisku zębów.
-Przegryziesz ją sobie – powiedział, a spojrzenie jego oczu nie oderwało się od moich ust.
Oblizałam wargi w zmysłowy, jak mi się zdawało sposób.
Za cholerę nie wiedziałam po co to robię, ale moje ciało działało bez konsultacji z mózgiem.
Spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.
-Więc tak pogrywasz – na jego ustach pojawił się zarys łobuzerskiego uśmiechu.
Wpatrywałam się w niego.
Ciszę zagłuszały jedynie fale obijające się o brzeg.
-Nie rób tego – westchnął i znów wyswobodził moją wargę z nacisku zębów.
-Dlaczego? – zapytałam. Nawet nie zauważam kiedy ją przygryzam.
-Już ci mówiłem – przez dłuższą chwilę patrzył na moje usta, po czym spojrzał mi w oczy – Robisz tak, kiedy się denerwujesz, prawda?
Zarumieniłam się lekko. Miałam nadzieję, że przy świetle księżyca tego nie zauważył.
Dotknął delikatnie mojego policzka.
-Chciałbym cię z powrotem… - powiedział szeptem – Ale dobrze o tym wiesz – dodał już normalnym głosem, wpatrując się w moje oczy.
Czułam, że moje serce pobija nowe rekordy w ilości uderzeń na sekundę.
Miałam ochotę się rozpłakać, a on chyba to zauważył.
Posłał mi pytające, troskliwe spojrzenie.
Wewnątrz mnie toczyła się największa walka w moim życiu.
Pomiędzy tym co wiem, a tym co czuję.
-Po prostu mnie pocałuj – szepnęłam.
Co ja wyprawiam?!
Justin uśmiechnął się i musnął moje usta.
Odsunął się i przyjrzał mi się uważnie.
Chyba spodobała mu się zawiedziona i błagalna mina z serii ‘tyyylkoo tyyleee’, bo zaśmiał się uroczo i łapiąc moją głowę jedną ręką, wpił się w moje usta.
Przeniósł ręce na moją talię, a później na moje pośladki pogłębiając pocałunek.
W tej chwili pragnęłam go tak bardzo, że aż mnie to przerażało.
Nasze ciała pożądliwie na siebie napierały.
Justin wsunął rękę pod moją bluzkę, nie przestając mnie całować.
Czułam, że ciągnie mnie delikatnie w stronę kamienia.
Usiadł na nim, jednocześnie sadzając mnie sobie na kolanach.
Uśmiechnął się do mnie z iskierkami w oczach.
-Jesteś piękna – powiedział, sunąc delikatnie palcem po mojej twarzy.
Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego w jakim kierunku zmierza to wszystko, dlatego rozstrojona w środku, nie odwzajemniłam uśmiechu.
Jego też przygasł, kiedy zauważył moją nagłą zmianę nastroju.
Westchnął i musnął mój policzek.
-Będę za tobą tęsknić, jak będę w LA – powiedział cicho, zakładając mi kosmyk niesfornych włosów za ucho.
-Niepotrzebnie – odpowiedziałam sucho.
Zamknął oczy z cierpkim wyrazem twarzy i przez dłuższy czas ich nie otwierał.
Westchnął i spojrzał na mnie znowu.
-O co ci chodzi, Alice? – powiedział zirytowany.
-Chcesz mnie tylko dlatego, że nie możesz mnie mieć – odpowiedziałam wstając z jego kolan.
-Co ty… - zaczął marszcząc brwi.
Teraz to ja patrzyłam na niego i chciałam powiedzieć mnóstwo rzeczy.
-Zostaw mnie. Po prostu mnie zostaw – powiedziałam sfrustrowana i ruszyłam w stronę hotelu.
Byłam wdzięczna za to, że za mną nie poszedł, bo po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Płaczesz, bo…? – zapytał zażenowany głos w mojej głowie.
-Zamknij się – powiedziałam na głos.
Pani w recepcji już trzeci raz miała okazje widzieć mnie płaczącą. Gratulacje.
Wpadłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Wcisnęłam twarz w poduszkę i płakałam jak małe dziecko.
Tak bardzo chciałam go mieć i aż za dobrze wiedziałam, że to nie ma kompletnego sensu.
Ludzie nie zmieniają się na lepsze. To tylko pozory. Nie miałam najmniejszej ochoty być zależną od niego do końca życia. Od jego głupich humorków.
Nagle usłyszałam, że drzwi do pokoju się otwierają.
Dlaczego ich nie zamknęłam?!
-O co ci właściwie chodzi?? – zły Bieber wtargnął do mojego apartamentu, zamykając za sobą gwałtownie drzwi – Co… - przestał mówić, kiedy zobaczył moją zapłakaną twarz.
-Alice – powiedział tonem, którego nie potrafiłam rozszyfrować.
Usiadł obok mnie na łóżku i przytulił mimo, że na początku próbowałam stawiać opór.
W końcu wtuliłam się w niego, ale już nie płakałam.
Otarłam łzy i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
On delikatnie przesunął dłonie na moje biodra.
Nie do końca podobało mi się to co czułam plus to, że siedzieliśmy na łóżku.
Chciałam się od niego odsunąć, ale mnie przytrzymał.
-Alice – zaczął – Spójrz na mnie do cholery – uniósł moją brodę mocnym ruchem, zmuszając mnie do złapania z nim kontaktu wzrokowego – O co ci chodzi? – jego słowa były ostre, chociaż jeszcze przed chwilą tak czule mnie przytulał.
-Jestem dziewczyną. Mam prawo płakać bez powodu – odpowiedziałam zła.
Uniósł brwi.
-Skąd się wzięła twoja zmiana nastroju na plaży? – pytał dalej.
Odwróciłam wzrok, ale on złapał moją głowę z dwóch stron i unieruchomił zmuszając mnie do patrzenia na niego.
-Serio chcesz wiedzieć?? – zapytałam z jadem.
-Chyba właśnie dlatego pytam – warknął i puścił moją głowę.
-Więc dobrze – powiedziałam zła, a w moich oczach znowu pojawiły się łzy – Bo chcę cię mieć z powrotem tak bardzo, że aż trudno mi oddychać - zmarszczył zdziwiony brwi – Ale wiem, że to bez sensu – dodałam – Nie dzielę się chłopakiem, a ty nie lubisz być wierny – syknęłam – Chwilę temu, na plaży… Pomyślałam o tym jak bardzo cię kurwa pragnę i zaraz pokazała mi się wizja ciebie z Natalie czy ciebie obściskującego się z jedną z tych łatwych blondynek na imprezie – odwróciłam spojrzenie, chociaż on nawet nie drgnął – Jakim cudem raz jesteś taki kochany, a zaraz… A miałam wrażenie, że to ja mam pieprzone rozdwojenie jaźni – powiedziałam ostro, znowu na niego patrząc.
W końcu odwrócił ode mnie wzrok.
-Wiesz dlaczego to zrobiłem? – nagle spojrzał na mnie, a jego oczy błyszczały wściekłością – A nie, nie chcesz. Nie chcesz przecież słuchać moich przemów!
Podniósł się gwałtownie z łóżka.
-Nic właściwie o mnie nie wiesz – powiedział, a jego oczy pociemniały. Ciężko było powiedzieć czy ze wściekłości, czy rozpaczy, czy może z obu tych powodów – Kompletnie nic – głos mu się załamał. Zamknął na chwilę oczy, ale zaraz z powrotem je otworzył – Wydaje ci się, że jestem rozpieszczonym dupkiem, że miałem kurwa kolorowe życie jak pieprzona tęcza, ale tak naprawdę to gówno wiesz. I nie chcesz wiedzieć – spojrzał na mnie – Zawsze, wszystko spieprzę.
Zanim odwrócił głowę zobaczyłam jak przygryza wargę, żeby sie nie rozpłakać albo nie zacząć krzyczeć.
Siedziałam jak wmurowana, a on zniknął z mojego pola widzenia, trzaskając drzwiami i prawdopodobnie budząc połowę piętra.



8 komentarzy:

  1. Naprawde w takim momencie czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. http://niepodziewana-love-justin-bieber.blogspot.com/2013/06/rozdzia-1.html
    ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie *_______* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne. Rozpływam się*-*
    Już myślałam, że od razu ulegnie a tu jednak na szczęście nie :D Mam nadzieję, że on nie gra w żadne gierki, bo po nim to można się wszystkiego spodziewać xd
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny <3 czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurwa, jak ktoś mi przypierdoli to nie płaczę, jak ktoś umrze - też nie . Ale jak czytam to co piszesz to płaczę. Nwm czemu ale Justin tak na mnie działa, że tylko z jego powodu umiem płakać . ! -,-

    OdpowiedzUsuń